Już nie zielony jest listek klonu!
I drzewa już prawie nagie.
Psu też nie chce się wyjść z domu,
Zwyczajnie. Jak w listopadzie.
Ale niech słońce promyk wystawi,
raźniej się robi na duszy.
I już ten widok przy mojej ścieżce,
napełnia mnie masą wzruszeń.