Tesiu... chodzi o to, by na dno dołka przy sadzeniu roślinki chlapnąć taką mało atrakcyjną mazią z rzeki... no mułem - tam gdzie rzeka płynie wolno jest go sporo... Poszłam więc z wiadrem i łopatką i zbierałam... a potem po szpachelce do dołka... i już... roślinke na to, zasypać ziemią i zapomnieć. Żadna roślinka mi nie padła!
Trawy za chwilę wyjdą ze szczelin... deszczowe lato dobrze im się przysłużyło...
Alinko... owszem, tam jest przepięknie! Uwielbiam tam jeździć, ale niestety w tym roku rzadko byłam... aż żal... Dziękuję za rozpoznanie bodziszka... jest niezwykły w tej łączce z dmuchawcami
Gosiaczku... dla ciebie zawsze
a na dowód, że pięknie...
i specjalnie dla Tess

... kopytnik w stanie naturalnym... Dzięki tobie kochana wiem, jak ta roślinka się nazywa...