A w tym miejscu, nie wiem czy pamiętacie, rosły sosny. Sosen już nie ma. Posadziłam smaragdy. Różanecznikom dosadziłam runiankę. Kory już brakło więc na razie bez niej.
Pewnie to książe jakiś
Cudowny jest ten moment kiedy wstępuje w nas ta niebywała energia. To co odkładałyśmy, nagle, szast prast i zrobione
Pozdrawiam poniedziałkowo