Any ogród mały czyli wygrana walka z ugorem
22:15, 25 maj 2014
Ja nie musiałam, aż tak szybko.. i też mam dokładnie takie samo odczucie

Zginęłam w akcji..bo siadłam na pniu...i przykleiłam się do żywicy.... do samego spodu, na szczęście Władek miał jakieś rozpuszczalniki i puściło.. ale było suszenie majtasów suszarką do włosów.. i na szczęscie zapasowe spodnie miałam... u mnie nic nie może być normalnie jak u zwykłych ludzi.. ale auto tym razem jechało

Krótko, ale miło było Cię znów zobaczyć

Mój Kazimierz posadzony

I jakieś fotki ode mnie
