Szmaragdowy Zakątek
20:04, 15 maj 2014
Dzisiaj pojechałam do „szmaragdowego” i już na wejściu po prostu ścięło mnie z nóg. Mój fioletowy rododendron cały oskubany z kwiatów!
W sobotę miał kilkanaście, lekko pękających już, paków kwiatowych. Stałam nad tym ogołoconym krzaczkiem, żal ściskał mi gardło, oglądałam połamane gałązki i zastanawiałam się co mogło się stać ?????
Jakieś gradobicie…bezmyślny wandal….czy może nie zdiagnozowana jednostka chorobowa dopadła
mojego Rh ?????
Pytam babci co się stało, a ona, że…„tak pięknie wyglądały te kwiaty, że zerwała je do wazonu,
żeby…UWAGA… pokazać mi jakie są śliczne…”
Dwie godziny potrzebowałam, żeby się uspokoić…..No cóż babcia to 93 letnia staruszka – trzeba jej wybaczyć…chciała dobrze…
Całe szczęście, że na krzaku są jeszcze zielone pąki – jest nadzieja, że doczekam się w tym roku pięknych kwiatostanów.
Jeden samotny kwiatuszek się został…na pocieszenie chyba….
Aby nie myśleć o oszpeconym rododendronie zajęłam się trawnikiem…program naprawczy przewiduje fundamentalną poprawę wizerunku „zielonego dywanu”. Tak więc wczoraj nawóz kupiony, dzisiaj rozsypany, zanosiło się na deszcz, ale się rozmyśliło….więc jeszcze trawka podlana… Za miesiąc powtórka, a w międzyczasie regularne koszenie.
Jeszcze chciałam zakomplementować Anitki (Anita1978) miksturę na mszyce. Jest REWELACYJNA!!!!! Moje młodziutkie pąki różane wyglądały tak…
A po jednym tylko oprysku …wszystkie paskudy zdechły !!!! Dzięki Anitko!!!!
W sobotę miał kilkanaście, lekko pękających już, paków kwiatowych. Stałam nad tym ogołoconym krzaczkiem, żal ściskał mi gardło, oglądałam połamane gałązki i zastanawiałam się co mogło się stać ?????
Jakieś gradobicie…bezmyślny wandal….czy może nie zdiagnozowana jednostka chorobowa dopadła
mojego Rh ?????
Pytam babci co się stało, a ona, że…„tak pięknie wyglądały te kwiaty, że zerwała je do wazonu,
żeby…UWAGA… pokazać mi jakie są śliczne…”
Dwie godziny potrzebowałam, żeby się uspokoić…..No cóż babcia to 93 letnia staruszka – trzeba jej wybaczyć…chciała dobrze…
Całe szczęście, że na krzaku są jeszcze zielone pąki – jest nadzieja, że doczekam się w tym roku pięknych kwiatostanów.
Jeden samotny kwiatuszek się został…na pocieszenie chyba….

Aby nie myśleć o oszpeconym rododendronie zajęłam się trawnikiem…program naprawczy przewiduje fundamentalną poprawę wizerunku „zielonego dywanu”. Tak więc wczoraj nawóz kupiony, dzisiaj rozsypany, zanosiło się na deszcz, ale się rozmyśliło….więc jeszcze trawka podlana… Za miesiąc powtórka, a w międzyczasie regularne koszenie.
Jeszcze chciałam zakomplementować Anitki (Anita1978) miksturę na mszyce. Jest REWELACYJNA!!!!! Moje młodziutkie pąki różane wyglądały tak…

A po jednym tylko oprysku …wszystkie paskudy zdechły !!!! Dzięki Anitko!!!!