Biorę pół dnia wolnego w środę i czwartek, aby trochę pogrzebać w ziemi. Najpilniejsza potrzeba: oczyścić wysokie skrzynie i przygotować je pod planowane wysiewy. Z jednej z nich wyciągam resztę pietruszki korzeniowej. Warzywnik dalej wygląda, jakby przetoczył się przezeń gargamiedon
Pilna potrzeba nr 2- wycięcie miskantów i innych traw.
Uff.. ale mam wytłumaczenie, a właściwie na kogo zrzucić część odpowiedzialności za ten stan rzeczy- jednym z winowajców jest Jarosław Grzędowicz i jego cykl "Pan Lodowego Ogrodu", tak się zaczytałam, że aż nie wiedzieć kiedy mnie wiosna zastała
Zalewanie betonem w glinie nic nie daje, dodaje tylko roboty bo potem ten beton przy wymianie trzeba wykopać. Nas właśnie czeka wykopywanie bo pal od hamaka jest do wymiany, trzy sezony dał radę.
Ostatnio, kiedy Magarka u Ciebie zapytała, czy czasem w tych staraniach wokół siewek nie następuje przerost formy nad treścią, to miałam ochotę napisać, że tak.
Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek sadzonki pomidorów mi się nie udały. Zanim pójdą do gruntu to z dobroci dostają jedynie rozcieńczoną herbatkę skrzypowo- pokrzywową. Koszt to jakieś 2 zł, bo zużywam raptem kilka torebeczek z pudełka. Sadzonki rosną pięknie bez żadnych kwasów humusowych i bakterii.
Ze skrzynek wyciągam je dużą łyżką z większą bryłką ziemi. Czasem wyciągną się dwie sadzonki, czasem trzy lub cztery. Delikatnie je rozdzielam, wsadzam w dołki z pokrzywą i skórką z banana. Rosną i owocują bez problemu.
Na początku też wkręciłam się w uprawę warzywnika i sadu zgodnie z kalendarzem biodynamicznym. Minęło mi po roku. Nie zauważyłam istotnego wpływu faz księżyca na wysokość i jakość plonów, bo te determinuje przede wszystkim dobra jakość gleby, odpowiednie stanowisko i troska o właściwe odżywianie oraz podlewanie roślin. Taka zwykła proza życia bez żadnych cudów. Po prostu posadź i dbaj- jak to pięknie ujęła jedna z blogerek ogrodniczych.
Uprawa warzyw to jedna z najprostszych czynności w ogrodzie. Nie widzę powodu, żeby ją dodatkowo komplikować. Ktoś nieźle zarabia na tych wszystkich witaminkach, podświetlaczach, ogrzewaczach, pojemniczkach, regałach i co tam jeszcze wymyślono. Nie dajmy się zwariować. Ktoś, kto chciałby się zająć najprostszą uprawą warzyw pomyśli, że jemu to się nigdy nie uda, bo brakuje mu tego całego arsenału.
To moja opinia i nie każdy musi się z nią zgadzać.
Osiedlowa porobiona, odchwaszczanie dokończone, choć pewnie jakieś pypcie przeoczyłam ukryte w korze.
Dotarły do mnie dwie super duże sadzonki heufleriany. Tu duże serducho ❤️ dla dziewczyn Kasiek za przesyłkę. Podzieliłam je na 10 sadzonek, nie chciałam robić malutkich, żeby od razu był jakiś efekt
Okazało się, że wbrew pozorom, patrząc na docelowe rozmiary krzewów i obecność ukrytych po zimie bylin, miejsca wcale tak dużo nie mam Wzięłam się za tetrisy, najgorszym koszmarem okazał się tamaryszek, nie spodziewałam się takiego ogromnego, grubaśnego korzenia palowego po raptem dwóch sezonach (kupiona mała sadzonka, dwie gałązki dosłownie), nie wiem czy przeżyje, ale poszedł na zapłocie do sąsiadów.
Heufleriany też mają niczego sobie korzenie ale podział udany. Przesadzone 3 pęcherznice, 3 tawuły, dwa jałowce płożące, posadzone 10 sadzonek heufleriany i 8 zatrwianów. Efekt będzie pewnie za miesiąc jak się trochę zazieleni. Listki puszczają tawuły szare i japońskie oraz berberysy. Deszcz pobudził roślinki
Dowód pracy:
Jakieś lepsze efekty pokażę jak się roślinki rozbujają
Dziewczyny, dziś ogród cały w śniegu, i taki załączam.
Zdjęć z lata mam mało. Nie był to dla mnie dobry rok i nie miałam nawet ochoty robić zdjęć.
Ale wiosna idzie.. idzie nowy czas.. i trzeba się nim cieszyć.. bo innego nie będzie.