Kochani, przepraszam, że odpowiem tak grupowo.Wszystkim serdecznie dziękuję za wszelkie miłe wpisy. Dajecie mi dużo pozytywnej energii.Ale ten tydzień był bardzo aktywny i mocno wyczerpujący. Z wczorajszej sztuki wróciliśmy przed północą (Teatr Roma z Warszawy z monodramem muzycznym pt. " Moja mama Janis"- genialny -gorąco polecam).
A właśnie przed godzinką pożegnałam moją włoską rodzinkę, mój mąż zawiózł ich do Balic na samolot, więc mam chwilkę na oddech i jakąś refleksję.
Aniu ASC nie myłam ostatnio kamieni w stawie, jedynie po zimie potraktowałam je karcherem wczesną wiosną. Z bliska to już nie wygląda tak ciekawie. Poziom wody spadł dramatycznie, boję się, że za niedługo wszystkie ryby i żaby mi pozdychają. Błagam o deszcz.
Gdyby nie codzienne ręczne podlewanie, to wcale nie byłoby tak zielono. Mam też trochę strat, ale co Was będę nudziła takimi nieciekawymi fotami.
Zaraz właśnie czeka mnie 2 godzinne podlewanie. A szczerze powiedziawszy nie mam na to zupełnie już ochoty.Jutro robię sobie labę, max to rower po płaskiej powierzchni
A dla Was rodzinna fotka z dzisiejszego dnia i własnej roboty kremówka

Okazuje się, że Włosi ( nie tylko Ci moi) oszaleli na punkcie kremówek

Zupełnie przypadkowo trafiłam w ich smak dzisiaj
I moi goście w moim ulubionym zakątku w ogrodzie