Osiem lat temu przeprowadzilismy sie do nowego domu w malenkiej miejscowosci.
Przez blisko rok moim glownym zajeciem bylo urzadzanie wnetrz, az pewnego dnia przyszedl czas aby zajac sie tym kolosalnym balaganem wokol domu.
Najpierw zrobilismy podjazd i opaske wokol domu.
Az nadszedl czas zajecia sie zielenia (i ten czas wcale sie nie skonczyl przeciwnie dojrzalam do zmian)
No i sie lekko przestraszylam, bo przeciez ja mimo wszystko nie mialam bladego pojecia o ogrodnictwie, roslinach. Zadnej koncepcji, nawet zarysu tego co ja bym wlasciwie chciala miec. Wiedzialam jedynie, ze to co mialam w domu rodzinnym tutaj po prostu nie zagra z wielu powodow.
Ogolnie wiec nie mialam zielonego pojecia o zieleni.
Na pierwszy ogien poszedl taras. Poniewaz dom jest na lekkim podwyzszeniu wiec i taras rowniez. Musialam wymyslic co z tym fantem zrobic. I wpadlam na pomysl, ze taras obmurujemy dookola, nastepnie obsypiemy gruzem ktorego nam troche zostalo po pracach budowlanych. A potem z nabytych droga kupna starych podkladow kolejowych zrobilismy takie jakby schody. Miejsce miedzy stopniami wypelnilismy ziemia.
A poniewaz pytalam wszystkich dookola co mi radza i kazdy mial milion pomyslow w koncu zaczelam miec ekstremalny metlik w glowie i niewiele brakowalo a zostalabym przy czyms w rodzaju laki, do momentu az moja kolezanka zasugerowala, zeby poprosic o pomoc jej znajoma, ktora zajmuje sie ogrodnictwem.
Tak tez sie stalo.
Projekt sie zrobil przy moich okrzykach zachwytu i aprobacie wszystkiego, a nastepnie sie zrealizowal.
A potem zaczela sie moja radosna tworczosc, no bo jak to tak pusto na tej rabacie, trzeba dosadzac, dosadzac, dosadzac a wszedzie jest tyle bajkowych roslin...
Tym samym zaczelam sobie i otoczeniu robic znaczace kuku przy solidnym wsparciu Towarzysza Malzonka - wielbiciela roslin wszelakich.
Nawet sobie nie wyobrazacie co ja zrobilam. Wiele roslin samo mi podziekowalo za wspolprace, wiec dosadzalam kolejne, inne, w niektorych miejscach pozarastalo niebotycznie.
Dojrzalam do drastycznych zmian, ale jest jeden problem, ja po prostu nie umiem sama...
W tym roku zrobilam pierwszy krok. Dzieki pomocy Pani Anety Surowinskiej, ktora bardzo, bardzo serdecznie pozdrawiam przerobilam rabate z traw
Rabata zostala poszerzona o metr - z wlasnej inicjatywy dodalam obwodke z kamyczkow i kilka wiekszych kamieni dla rozjasnienia (nie wiem czy dobrze czy zle). Doszly kolorowe gatunki traw, a wiec jest barwnie, chociaz moze zdjecia tego nie ukazuja.
Niestety nie mam zdjec jak to wygladalo wczesniej, ale uwierzcie byl koszmarny balagan, tym bardziej, ze nieswiadomie dosadzalam trawy ekspansywne bez zadnego ograniczenia. Jeszcze teraz gdzieniegdzie wylazi nadzwyczaj bezczelny miskant cukrowy.
CDN