Wczoraj już nie miałam sił, więc żadnej wielkiej pracy nie zrobiłam. Zmusiłam się wieczorem tylko do przewiezienia słomy na kartony. Odsłoniłam też otwory pod jarząby na deszcz, który w skromnej ilości ma spaść. Chcąc nie chcąc muszę je posadzić bo nie wytrzymują w donicach, nawet podlewane. Trudno będę podlewać z konewki codziennie.
Natomiast małego jarząba musiałam posadzić bo już usychały mu liście. Przy ziemi będzie obsadzony bergenią. Zamysł żeby między trawami coś rosło upadł. Miałam kilka lat różę, którą pies zimą niszczył. Turzycę palmową ledwo wiosną było widać, teraz rozllenice się rozpanoszyły choć w zeszłym roku jedną przesuwałam do przodu. Jedynie mogłaby tam być w sezonie lilia w donicy i chyba na tym się temat zakończy