Saxon, piękne robisz fotki, wszystkie mi się podobają. Fajnie że dołączyłeś do naszej ekipy.
Czy możesz zdradzić czym focisz?
Fstawię kilka fotek zrobionych w Kanadzie.
Bogdziu.....ja do Ciebie kukam to wystarczy.....oszczędzaj oczy. U mnie nie ma wielkich przebojów....na razie zima to raz i biedronkowe hiacynty nastawiłam w piwniczce (na doświadczenie czy wykiełkują)
Ciągoty jak najbardziej prawidłowe nie wyobrażam sobie ogrodu bez swoich warzyw ,owoców i kwiatów a kury, kaczki, gęsi chociaż z miasta dużego jestem , też miałam jak mieszkałam kiedyś na krótki moment na wsi, jaka to przyjemność przynieść z kurnika jajko od swojej kurki i od razu wbić je na patelnię czy robiąc dziurki w skorupce wypić, no i świeży drób pod ręką na wszelkie rosoły i inne potrawy a nie taki co w rękach kości łamiesz Kwiatek na wytrwałość w postanowieniach
Ha ha ha . To tak troszkę z mojej bajki. Tylko, że u Ciebie jest naprawdę ładnie. Wkoło lasy, spokój. To mogło działać jak najbardziej na plus. No ale dobra nie bede marudzić.
Psiaki cudne. My mamy bokserkę i też czasami się zastanawiam czy nie było by jej rażniej gdyby był jeszcze jeden psiak. W prawdzie teraz Inka ma towarzystwo do zabawy ( sznaucer- wypasiona miniaturka - psiak mojej mamy) ale po przeprowadzce może jej być smutno.
Brzózki kapitalne. Uwielbiam je i ratuję za kazda cenę W zeszłym roku jak mój mąż budował taras mieliśmy spory dylemat co zrobić ponieważ nasze trzy brzózki rosły centralnie na środku miejsca gdzie miał powstać taras. I co? Taras powstał, brzózki zostały i rosną sobie pięknie wkomponowane Z czasem jak będą sie poszerzały będzie trzeba powiekszać otwory w deskach i tyle. Ważne, że ocalały. Tak samo zresztą było z modrzewiem ( ma tyle lat co ja więc mama jest z nim szczególnie związana emocjonalnie i zależało jej aby dalej był), który jest wkomponowany w schody.
Obiecuję być częstym gościem
Zdążylismy jeszcze na śnieg, piekny i migoczący (no, może w W-wie był juz w tym czasie mniej piękny), z wystającymi trawkami, tropami sarenek i zamarzniętymi strumykami - ale jak wyjeżdżaliśmy już go nie było.
Witaj Danusiu. Przybyłam z rewizytą. Kawał roboty za Tobą a będzie jeszcze ładniej. Nie może być inaczej skoro jest to Twoja pasja
I zdolniacha z Ciebie:
Jestem pod wrażeniem.
A z jakich okolic małopolski Ty pochodzisz?
Święta w Polsce minęły nam szybko wśród mazowieckich widoków, całkiem innych od tutejszych, i trzeba było wracać. Przy okazji pozdrawiam Wrocław - zatrzymaliśmy się tam w ramach spełniania obietnic danych dzieciom i zwizytowalismy Multikino. A potem przez większą część nocy spędzonej na niemieckich autostradach słuchałam trójkowego karpia z trójkowej płyty, tej z piosenką kończacą się "słuchaj jazzu mały Jezu", bo za granicą niestety znajome radio przestało odbierać, rodzina spała i nie gadała, a przyjaciele pożyczyli mi ją specjalnie na drogę, więc włączyłam i przesłuchałam jakieś 20 razy.
A to jeszcze Polska, co można zgadnąć zwłaszcza po pierwszym foto:
Haniu kiedyś mieszkałam na XI pietrze i balkon też nie nadawał się do kwiatkowego użytkowania, A ja naiwna posadziłam tam begonie wielkokwiatowe, najbardziej kruche chyba kwiatki. Następnego dnia już było po kwitnieniu ...
Teraz na swoim mam wystawę południową Podlewać trzeba trochę więcej, ale to nie problem bo mam czym
A kolekcja będzie się jeszcze rozrastać jak coś ciekawego stanie na mojej drodze
To by było tyle w temacie pierników. Przechodząc do rekodzieła innego rodzaju - wzbogaciliśmy nasz świąteczny stan posiadania o Mikołaja zrobionego z butelki po napoju kapitalistycznym. To Najstarszy zrealizował się twórczo w szkole na tzw. BK. Jego szczególną dumą jest worek jutowy zszyty drucikiem, ponieważ juty zabrakło i musiał sztukowac z kawałków, a jutę drucikiem zszywa się bardzo trudno, bo juta się rozłazi. Na publikację wizerunku uzyskałam zgodę Autora.
Robiliśmy też kartki, ale to już głownie ja robiłam, bo młodsze potomstwo zrobiło tylko dla Dziadków i potem dwa dni wpisywali życzenia, takie to było skomplikowane.
Aga ... niemożliwe stało się możliwe ... narciana sis znalazłam ... ja upadłam dopiero jak mi Ania narty podcięła ))) ... i nie żebym nie miała okazji ... po prostu starałam się BARDZO MOCNO ...
tu moja równowaga próbowała uciec ... to nie był walc Alinko ... to była walka o przetrwanie ... w pionie
Ja preferuję te bakaliowe, chociaż ogólnie z pierników najbardziej lubię zapach, potem wygląd, a smak dopiero na końcu. W zasadzie wolałabym bakalie bez pierników, ale ostatecznie mogą być też z podczepionym piernikiem.
A ostatnia grupa to pierniki tematyczne, te które mają być ładne i staranne, są ozdobą stołu i ewentualnie stają się prezentami - takie jak mikołaje, choinki, aniołki i gwiazdy różnego rodzaju.
Ze względu na włożony w nie wkład pracy są zjadane na końcu.