Podglądałam dziś dzwońce i sikorki u wrót stołówki

Sikorki elegancko, w kolejce do okienka podlatywały, ziarnko chwytały i odlatywały.
A dzwońce? Usiadł sobie taki jeden w okienku i siedział, ziarnka zajadał, i zajadał... a sikorki czekały, czekały. Samolub jakiś

))
No i za karę przygodę miał...
Widzę, że długo siedzi biorę wiec aparat, cichutko, niepostrzeżenie do okna podchodzę /właściwie, to czołgam się

/, ostrożnie wkładam ręce z aparatem pod firankę i... cyk, cyk... zdjęcia mam. Ale widocznie dzwońca coś przestraszyło, bo w panikę wpadł i w butli miotać się zaczął... cały czas tyłem do otworu. W końcu uspokoił się, widać pomyślał

i spokojnie z pełnym dziobem odleciał