Wylazłam po kapustę na pierogi,no i pies już przebierał nóżkami.Na dworze mroźno nie jest -8,ale temperatura odczuwalna jest gorsza,bo jest wilgotny wiatr.
Na okolicznych rokitnikach,rajskich jabłonkach i irgach kwiczoły się uwijają jak zwariowane,im też zimno i na dodatek głodno.Aparatu nie brałam ,bo po zakupy szłam,jeżeli po obiedzie jeszcze będzie w miarę słonecznie ,to z aparatem wyjdę,chociaż marne nadzieje mam na upolowanie jakiegoś....szybkie są jak błyskawice.
Odwiedzających witam,i życzę szybkiego uporania się z obowiązkowymi pracami.
U mnie święta zaczęłam wcześniej, jutro przyjdą wnuki,niech się cieszą,bo na święta do dalszych wnuków jadę.Koszalińscy mają mnie stale okazję widzieć.
A widzieliście śmigających Mikołajków? Jeden mi właśnie śmignął.......ale już refleksu nie mam.......