...byłam zgubiona, ale się odnalazłam.... jak to mawiał pewień sławny miś ze Stumilowego Lasu
Czy dacie wiarę, że to jest to samo miejsce...???
Zdjęcie robione w tym samym miejscu...w tej samej aleji, o tej samej porze roku i tej samej godzinie...
różnica może dwóch minut....
przeszłam tylko parę kroków i odwróciłam się...
i nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam....
Pomyślałam, że czasami patrzymy na człowieka z naszej perspektywy i widzimy coś całkiem innego...
jak mocno możemy się mylić...
Pozdrawiam zaglądających i obiecuję poprawić moją frekwencję...
Cóż....stęskniłam się za Wami....
...choć nie będzie mi na pewno lekko.....bo....przyznam się do czegoś.................
założyłam....bloga. To duży PRZEŁOM dla mnie....
Zdjęcia z ogrodu wrzucę wieczorkiem....bo w fotach mam takie zaległości, że nie wiem co Wam pokazać...aktualne...stare...???
Jak ktoś ma zaległości w swoim wątku...to już niedobrze...
Powtórzę za Betysią......BUZIAM
i lecę...tym razem... w odwiedziny....
Irenko remonty się kończą na ten rok . I co tu będzie w zimie robić. A donica z oleandrem była ciężka jak diabli. Ledwo dojechałem na miejsce przeznaczenia. Magda ani się obejrzysz a ogród będzie pełny. Aaaa to Twój pochodzi z naszych stron. Jest mi bardzo miło a Sanok to perełka w tym zakątku . Mam panoramę Sanoka własnoręcznie robioną w czasie zjazdu maturalnego . Spotkałem tam również dobrego wojaka Szwejka .
Dorka - może okno da się zamontować i będzie super.
I jeszcze kilka ujęć z działki, bp ogrodem tego nazwać jeszcze nie można
przed wejściem do domu. Te dwa wrzosy to pozostalosc z większej grupy, niestety uschły, te dwa też juz suche, wec musze je usunac (co może być przyczyną)
Roślinki dość małe więc ten kamienie dosyć je przytłacza, na wiosnę dosadzę coś jeszcze, marzy mi się klon palmowy, może go gdzies upchnę
Mam jeszcę taką pergolę, docelowo na winogron i hamak
Witam skowronki. Zbyszek i Hania, to chyba raniuszki. Zbyszku, zdradż tajemnicę tak wczesnego wychodzenia spod ciepłej kołderki . Baremu to chyba trzeba dać coś na przedłużenie snu. Po nocnych przymrozkach wczoraj opadły nareszcie liscie z leszczyny. Usłały mi cały ogród i trzeba było brać sie za grabie. Osłoniłam tez gałązkami iglaków hortensje. Jeszcze nie zawijam agrowłóknina, bo ziemia nie zamarznięta i w dzień dodatnie temperatury.Czy dobrze robię i czy Wy już macie opatulone krzewy ?Pozdrawiam.
W między czasie ułożyłyśmy z mamą chodniczek z płytek chodnikowych do końca, żeby było czysto, bo tam deszcz nigdy nie dopada i ptaki i pies ciągle tam wygrzebywały dziury
Na wiosnę dosieje wzdłuż chodnika trawy, bo jest dość marna.
Czułam że jeszcze coś piekniejszego w tobie drzemie. Z taką wrazliwoscią zawsze wiążą się talenty.Mam kogos takiego w rodzinie od dziecka wałęsał sie po łąkach,, wszystko musiał wiedziec na temat roslin a kiedy je malował nabierały innego wymiaru Potrafił wykrzesac z nich całą urodę Czego tylko sie nie dotknął przemieniał w klejnot Nie zmarnował swego talentu robi to co kocha Z tobą będzie tak samo .Gratuluje czarodzieju
Po wyschnięciu struktury, można było ją pomalować i posprzątać na rabacie
Wyrwana palisadka trafiła na swoje miejsce, a 1 clematis "przesunął" się i podzielił miejscem z drugim, takim samym. Efekt końcowy jest bardzo zadowalający. Schody mają równe kanty,
nie są śliskie i jeśli przetrzymają próbę czasu (zimę), to na wiosnę może pójdą na to płytki. Pewnie nie są to najpiękniejsze schody świata, ale dla mnie są.
Tu jeszcez bez kory i bez kratki
Bożenko, mam nadzieję, że mina już nie marsowa
następnym razem napiszę podanie i usprawiedliwienie w jednym
poczytałam pogaduchy, czuć, że święta się zbliżają, bo krążymy już koło nich tematycznie
co do gotowania, lubię i do tego eksperymentować, ale nie lubię gotować w stresie jak ktoś napisał, bo to ma być przyjemność; oczywiście były sytuacje, ze trzeba było szybko coś zrobić, więc były to wtedy proste potrawy, ale swoje i zdrowe; u mnie jak mieszkały dzieci, to też 4 osoby i 4 różne gusta kulinarne, więc zagwozdka zawsze była; dużo nauczyłam się od teściowej, potem modyfikowałam, ale że lubię jeść, więc to gotowanie szło mi w parze;
znak pokoju przesyłam
do restauracji średnio lubię chodzić, bo zawsze coś mi nie pasuje, z małym wyjątkiem, mam jedną, jedyną ulubioną
A co do wyjazdów, też nie cierpię długich wypadów, tęsknię za domem, więc tylko krótkie eskapady robię, a jeśli wypadną dłuższe, to mam problem; myślę, że to jednak nie zależy od wieku, lecz od typu osoby, chociaż u mnie gdzieś z dzieciństwa zakorzeniła się tęsknota i to parcie na dom, bo wtedy wypady były długie, bardzo...tęskniłam strasznie, mimo że byłam z rodzicami i rodzeństwem;
ale się rozgadałam, mam nadzieję, ze nie czeka mnie reprymenda
pozdrawiam Bożenko
Uwaga, uwaga przedstawiam moją ostatnio wykonywaną murarską robotę, która przyczyniła się do mojej bani na prawej dłoni
Do mojego domu wiodą szerokie betonowe schody, które moja siostra 10 lat temu postanowiła odnowić, malując na zielono farbą do betonu. Co roku od tamtej pory, na wiosnę trzeba było je odmalowywać na nowo, bo farba się łuszczyła. Rok temu mojej mamie znudziło się skrobanie ich i ponowne malowanie, dlatego jakąś "betonową mazią" próbowała zamalować zielony kolor i spowodować by te schody wreszcie przestały być mega śliskie. Po pół roku "betonowa maź" zaczęła odpadać. Nie powiem co mnie wtedy trafiło i powiedziałam DOŚĆ! Nie mogłam patrzeć na wejście do domu, które wyglądało jak obraz nędzy i rozpaczy. Nie dysponując żadnymi środkami finansowymi na ten cel, obmyśliłam plan i i wzięłam się za odnawianie stopni i podstopni klejem do gresu. Robiąc to pierwszy raz w życiu, mordowałam się cały dzień. W między czasie, po odkręceniu drewnianej kratki na clematisa, okazało się, że bok schodów ma podejrzanie popękany tynk. Prę razy stuknęłam młotkiem i odpadło co miało odpaść
Wyrwę w ścianie zaklejałam trzema warstwami, za każdym razem czekając na totalne wyschnięcie.
W między czasie wyrównałam drugą warstwą stopnie i podstopnie. Nabrały też jednolitej barwy Nie mogłam się doczekać, aż narzucę mojego baranka, czyli strukturę