Ogród Sylwii od początku :)
15:49, 08 lis 2012
BUKI
W listopadowy ponury dzień te buki zobaczyłam
bez liści stały smutne, a ja sie zachwyciłam
i popatrzyłam na pole z ziemniaczanymi łętami
i pomyslałam ,,ach tutaj my właśnie zamieszkamy".
Już po tygodniu te buki moją własnością były
lecz stały nadal smutne i nic sie nie cieszyły.
Na progu ciężkiej zimy o radośc trudno było,
lecz gdyby zaszumiały to byłoby mi miło.
A potem przyszła zima co wiatrem je smagała
i na pniach , na gałęziach pasy pomalowała.
![]()
![]()
Bogdziu, ja muszę coś powiedzieć wspominkowego, bo klimat listopadowych buków i Twoja bajka mnie wzruszyły.
Nasi rodzice pracowali, po szkole chodziliśmy do takiej świetlicy przy szkole, Chatka Puchatka się nazywała. Stary piękny dom przerobiony na świetlicę dla dzieci i na tzw. pomieszczenia reedukacji. Cudne miejsce. Tam były bajki, były gry planszowe i chmara dzieci. Była starsza pani świetliczanka (chyba emerytowana nauczycielka), która tak cudnie nam opowiadała bajki i czytała je. I ja z tej świetlicy miesiąc listopad wspominam jako najpiękniejszy miesiąc. Wracałam do domu po 16ej, mama już była i gotowała kolację (nie dało się nas przekonać do szkolnego jedzenia). Ja miałam w głowie opowieści o diable Borucie, jakąś robótkę wykonaną w świetlicy w ręku a dookoła zapach racuszków albo placów ziemniaczanych i innych fajnych potraw prostych. No cudnie.