Że ja wcześniej jej nie zauważyłam, jak ostatnio zamawiałam to się nad nią zastanawiałam, ale ostatecznie wzięłam coś innego. Teraz widzę, ze też bardzo, bardzo mi się podoba
a ten widok przejdzie do historii - pierwszy rozbity namiot na Ani wypieszczonym zielonym dywaniku. Żal było rozkładać, ale nie było wyjścia.
Zastanawiałam się nawet, żeby spać pod chmurką tylko w śpiworach - dobrze, że jednak nie przeszedł ten pomysł, bo pobudka byłaby okrutna - jeszcze słonko spało, a tu niepodzianka ....... nagle lunęło z nieba..... ale jakoś dziewnie falami............ i w tym samym momencie włosy mi się zjeżyły ......... zraszacze........... czyżby pośrodku przedsionka!!!!!????? ................................... uuuuuufff........ spoko tylko na zewnątrz.
Przez pół godziny lalismy w środku namiotu ze śmiechu........... Andrzej przypomniał sobie kawał Marii i kolejne 15 min śmiechu................. pobudka zaliczona
Moje cynie. Siałam w marcu, trzymałam na parapecie, podlewałam, chuchałam , dmuchałam, wysadziłam w maju... przyszedł późnomajowy przymrozek i co...? To są resztki tego, co ocalało... ale i tak cieszą, bo bardzo je lubię