I w końcu zasiadłam przed kompem na dłużej. Dziś prawie cały dzień prasowałam na siedząco. Co za katorga ale trzeba było to zrobić, bo rodzinka narzeka, że nie ma w czym chodzić. M zasadził mi kilka roślinek, przekopał trochę pod trawnik i rozłożył agrowłókninę. W poniedziałek albo wtorek ma przyjechać transport kamienia - 12 ton - szaleństwo. Tyle roboty jeszcze przed nami, ale mam nadzieję że efekty niedługo zobaczę.
Na razie efekty mnie nie zadowalają, bo wydaje się tak pusto. Najgorsze, że między roślinkami trzeba robić odstępy, bo urosną - ale kiedy to będzie?!
Popstrykaliśmy kilka zdjęć więc wrzucam.
Najpierw pierwsze rośliny w moim ogrodzie.
Niezłe co a i ich historia też jest dobra.Układali mi kostkę, a ja mam w naturze kontrolowanie wykonawców, więc wpadałam co jakiś czas w czasie pracy i patrzyłam czy robią i jak robią - nieraz zjebki leciały. Któregoś z kolei dnia, już pod koniec roboty przyjechałam , a wszystkie majstry przed bramą stoją. Ja już w samochodzie nerwa złapałam (lenią się cholery). Wysiadam, już otwieram usta, chcę się wydrzeć, a oni uśmiechnięci, pod ręce mnie i mówią "Tam za domem niespodzianka na szefową czeka. Zrobiliśmy rabatkę w kształcie o jaki szefowa prosiła a do tego zasadziliśmy dla szefowej kwiaty - egzotyczne. Szefowa się nie martwi na nasze warunki zupełnie odporne a do tego nie wymagają nawozów i podlewania. Rosną szybko i kwitną całe lato. Nerw mi nie przeszedł od tej pogadanki, choć byłam mile zaskoczona. Ja ci wychodzę za dom a tu w mojej rabacie zasadzony rumianek, wykopany z łąki. Ale się naśmieliśmy.