Moje roślinki
20:42, 01 sie 2012
Hej ! Piękne dalie i te przetwory
pod lustrem powstaje bylinówka - były irysy, ale te są b. krótko, są lilie, dosadziłam jakiś czas temu naparstnice od Danusi, a teraz ostróżki (białą i niebieską z białym środkiem) zakupione w Hortulusie tydzień temu
![]()
![]()
to pod lustrem, bo po bokach są róże pnące i hosty fire & ice
no i czekam na taras.... już mnie denerwuje to niedokończone miejsce
bo na studni też będzie prostokąt, a nie koło.... no ale pomału zaczyna to przypominać zamierzony plan
Sesja mojego odkrycia z wizyty w Appeltern. Nazywa się Sanguisorba Officinalis i podobno rośnie dziko na łąkach, ale nie widziałam. Jest przecudnej urody i komponuje się właściwie ze wszystkim. Docelowo powędruje na różaną rabatę.
![]()
Agatko, spóźnione ale najszczersze gratulacje z okazji 200!wraz z życzeniami zdrówka i spełnienia marzeń
![]()
![]()
p.s. odnośnie lawendy - jakbyś ścięła przekwitłe kwiaty to chyba jeszcze raz zakwitnie?![]()
I na koniec, na specjalne życzenie Julity, różanka w wersji roboczej. Na dowód, że to jest stadium wyłacznie wstepne, stoi jeszcze łopata oraz kilka doniczek, które tu się tylko przechowują. Ale kształt boków i dwóch pierwszych poziomów jest w zasadzie docelowy. Pozostaje jeszcze dosadzenie bylin (czekają aż się nad nimi zlituję, a ja czekam aż się zlituje mój kręgosłup). Jest więc łyso i bez tła, ale od czego jest wyobraźnia.
Tu widok ogólny ( z tym, że żurawki stąd wylecą )
![]()
Tu część lewa z posadzonymi własnie The Faun (Granny), Sharifa Asma i James Galoway. James ma na razie jeden pączek (nieco z tyłu) , Sharifa rozwija 2 pierwsze kwiatki (z prawej), a The Faun juz całkiem ładnie się prezentuje (na pierwszym planie)
A tu część prawa - Jalitah i Leonardo da Vinci z trawami. Na drabinę wspina się rambler biały.
![]()
No i żeby wyobraźni nieco pomóc - kwitnąca The Faun
![]()
Pozostaje do obsadzenia cały środek - Jaqueline du Pre, William&Catherine, Queen of Sweden i jeszcze 2 Sharify. Ale to dopiero w październiku/listopadzie.
Drogie kobitki! Przede wszystkim dziękuję, że nie opuszczacie inwalidy w potrzebie!Sytuacja wygląda tak, że poprawia mi się po południu i wieczorem, natomiast poranki są na prawdę straszne. Opowiedziałabym wam dzisiejszą przygodę, kiedy to małżonek szanowny musiał mnie niemal na własnych plecach ewakuować, ale nie będę, bo potem człowieka o epatowanie makabrą oskarżają.
Ale po śmiszno-strasznych porannych przeżyciach zrobiło mi się na tyle nieźle, że zagoniłam M do przesadzenia jednej rózy, bo była za blisko innej. A następnie z pozycji siedzącej obfotografowałam nieco interesujących obiektów. I teraz, w nagrodę za cierpliwość, wyrozumiałość, dobre słowo i obecność: kolorowe impresje przedburzowe
Miniaturowa różyczka, zakupiona specjalnie, aby zdobiła żardinierę. Czeka na odpowiednią doniczkę, ale prezentuje się już malowniczo.