Sebku, ja mało kiedy sieje trawnik, wyłącznie kładę z rolki, ale jak się już trafi sianie, to na mur beton ulewa idzie i wszystkie nasiona w ruloniki spłyną i na rabatach wschodzą. To się nazywa mieć pecha
Dziś zaczełam podlewać trawnik na ulicy, sąsiad mówi, "spójrz w niebo, wodę wiozą" a ja dalej podlewam. Postarszyło i po deszczu. Dobrze że podlałam, Mam tylko linię dla roślin.
Od Grzesia dostałam prezent, czarna petunię. Jej losy były niepewne, bowiem przesyłka nadeszła w dniu poprzedzającym mój wyjazd do Anglii, a mnie nie było w domu. Asia odebrała następnego dnia, ale w paczce roślinka wyleciała z doniczki i była nieco pokiereszowana. Jak widać już doszła do siebie.
Posadziłam ją do nowo nabytej, zabytkowej żeliwnej donicy (czarna także) w towarzystwie bladożółtych kocanek.
Kordyliny tamte zostały u Babci Jasi, a ja co kilka lat wymieniam, bo w tym roku, jak wiesz "poszły" mi te największe - zielone.
Z przechowywaniem nie ma problemu.
Kulki jedna na drugiej mam pod drugim lustrem - dwa egz. z cisa i bukszpanu, piramidę jedną tylko, bo drugą koty obsikały i wyliniała do połowy. Poszła do Sławka do ogrodu (pracownik). Ja wymieniam te zniszczone przez koty i mróz.
Haniu, Zbyszku, jeszcze jest normalny zielony berberys, ale może być coś zimozielonego.
Ten czerwony berberys jest cudownie wybarwiony i w połączeniu z żółtą tawułą robi taki efekt. Reszta mniej ważna.