Kordyliny tamte zostały u Babci Jasi, a ja co kilka lat wymieniam, bo w tym roku, jak wiesz "poszły" mi te największe - zielone.
Z przechowywaniem nie ma problemu.
Kulki jedna na drugiej mam pod drugim lustrem - dwa egz. z cisa i bukszpanu, piramidę jedną tylko, bo drugą koty obsikały i wyliniała do połowy. Poszła do Sławka do ogrodu (pracownik). Ja wymieniam te zniszczone przez koty i mróz.
Od Grzesia dostałam prezent, czarna petunię. Jej losy były niepewne, bowiem przesyłka nadeszła w dniu poprzedzającym mój wyjazd do Anglii, a mnie nie było w domu. Asia odebrała następnego dnia, ale w paczce roślinka wyleciała z doniczki i była nieco pokiereszowana. Jak widać już doszła do siebie.
Posadziłam ją do nowo nabytej, zabytkowej żeliwnej donicy (czarna także) w towarzystwie bladożółtych kocanek.