Ogródek Hanusi po zimie
15:50, 22 maj 2012
Haniu, wszystkiejo naj 
Dla Ciebie świeżo (rano) sfocona różyczka
Zapachu nie da się przesłać, a szkoda 

Dla Ciebie świeżo (rano) sfocona różyczka


Aniu Iwonka deklaruje, że po sponiewieraniu całodobowym na własnej ziemi i tej to oto terapiijest lepiej
... przeczytałam 2 razy i postanowiłam, że obu nam potrzebne elektrowstrząsy ... dlatego proponuję "zamianę ogrodów" ... doba i fruniesz do siebie cudownie uzdrowiona ... bo co powiesz na sąsiada, który ot tak sobie rzuca w sobotni poranek dywan na płot !!! choć ty pod płotem kucasz i w wielkim skupieniu - o nie nie koleżanki nie będzie intymnie
- więc kucasz i starasz się jakimś cudem wyrwać chwasty a zostawić rzodkiewkę a nie odwrotnie co się już parę razy zdarzyło ...
no bo tak jest u mnie ... ja dwoma paluszkami szarpię zielone paskudy a tu na łeb wielowiekowy syf mi leci ... a jak powstałam jak Iza ze śmieci
i panu mówię, że to nie ładnie to pan, że to jego płot!!! ... zwariował czy co myślę sobie i każę dywan zabrać ... po drugiej stronie opór ... i tak sobie odstawiamy po staropolsku Kargula i Pawlaka a w tym czasie drugi sąsiad zagłusza nas trajzegą ... miodzik ... no to co Ania ... machniom
Witajcie
Pospacerowałam ostatnio po ogrodach, trafiłam na dwie... zdołowane koleżanki.Mam słabą odporność...
Zaraziłam się...
Załapałam..........doła ogrodowego.Straciłam chęci..., energii brak...Czuję się jak zadołowana...roślina
Wiem , wiem, powiecie, taki ogródek.....przesadzam, ale przesadzanie to przecież ogrodników domena.Dłubie w tym kawałku trzy lata,
ba, rozpoczęty czwarty...a miało być skończone dwa lata temu...potem w zeszłym roku...teraz miała być tylko pielęgnacja.
Prace brukarskie trwają...miały się skończyć w zeszłym tygodniu..., nawet zdjęć nie chce mi się robić...Zawsze jak jakaś ekipa przeciąga......
zaczynam robić się nerwowa i tylko czekam, żeby sobie poszli.......
Sąsiad za płotem, raczej za żywopłotem z tujii...buduje się, ma obok łąkę, o której w tamtym roku zapomniał...wszystko kwitło...,
a mój trawnik bez skazy....zaczął przyjmować chętnie gatunki zza płotu....Walczyłam dzielnie...najpierw z chwastami ( co się nawdychałam to moje) potem z sąsiadem..., prosiłam ..., zaoferowałam,że go skoszę...Nie,Nie, oni skoszą, czekałam kolejny miesiąc...skosili!
I co ??? Po powrocie z ''zielonego wyjazdu'' wychodzę na trawnik...bosą nogą.......HISTORIA lubi się powtarzać
I znowu mam się szarpać...i wdychać..., mało chemii wokół, po co ....?
W małej kałuży...DZIURA!!! Wyciągaj żwir...i jazda.Tylko jak trzeba wyciągnąć żwir, to okazuje się, że ta mała kałuża taka mała nie jest...
Piękny okaz rozplenicy.....STĘKA, nie wiem czy z niej coś będzie..., a ta co niby zmarła, sorry zmarzła, idzie do przodu....
Rośliny kupione jesienią czekają, czekają, czekają....., aż brukarze pójdą, a nie zanosi się....
Wiosną doszły oczywiście nowe, które też czekają...bo wybrukowane miało być jesienią, potem przed Wielkanocą...
Ligustry, bliźniaki, nie mieszczą się w żadne moje ładne doniczki...
Marzenko, zaczynam zastanawiać się poważnie nad Twoją propozycją adopcyjną..., może na Zjazd na Dolnym Śląsku przyjadę w ich towarzystwie...
Ta zima była ciężka dla roślin, nie miałam nigdy takich szkód...ciągle czekam...nie wywalam...może...
Kupione w tym roku bukszpany oczywiście mają miodunkę, stare nie...ale pryskałam wczoraj wszystko...
Piękna pogoda, sucho...a wierzby złapały grzyba...pryskałam....
A trawnik...trzeba......popryskać
Chciałam kupić surfinie, wszystkie kolory..., prócz tego który ''chcem''w końcu dostałam... ostatnie sztuki, biedne takie...ale wzięłam...
Obwódka bukszpanowa (mam trzy) ta która jest najbardziej widoczna, bo przy furtce, wygłąda najgorzej...pokazywałam zdjęcia tych bukszpanów...
itd i itp.
Przepraszam, że tak Wam marudzę....nie mam komu się pożalić....M mi nie pozwala marudzić....
Pozdrawiam........ciepło, miłego dnia Wam życzę i lepszego samopoczucia niż moje...
Jest południe, straszny upał, więc mogą być chwile na forum
I mój ulubiony temat - ogród o wschodzie słońca
![]()
Ania dzięki za nadziejęOferują Viking 3,5 KM lub 5,5 KM. Ta ziemia niby nie jest gliniasta, ale jakaś cholernie zbita. Niby darń przegniła, ale nie mogę jej rozwalić wszystko się kupy trzyma. Waliłam w to wczoraj z całych sił i stwierdziłąm, że po pół godz, dziennie to może dam radę, więcej nie. W innym miejscu jest lepiej, ale tu jakiś koszmar.
A Wy próbowaliście bez przekopywania pracować nią przy zakładaniu trawnika?
Sama nie będę, M weźmie wolne. Na glebogryzarkę weźmie wolne, a do rozbijania grud się nie garnie
Ale nie mogę narzekać, grzech, złoty chłop.