W końcu równocześnie zakwitły rugosy Hansa i Roseraie de l'Hay. Na żywo widać różnicę (na zdjęciu niekoniecznie), ale niestety nie pamiętam która jest która Druga podoba mi się dużo bardziej. Ma pięknie mięsiste płatki i ładniejszy, głęboki kolor. Pachną równie ładnie
Za chwileczkę pierwsze kwiaty pokaże Rosa rubrifolia Nova
i jeszcze jedna nówka Bienenweide Apricot
Nie pasuje mi jeszcze ten róż bodziszka pod tą samotną azalią przed brzozami i hakonki All gold. Te drugie chyba pożegnam zupełnie bo gdzie by nie rosły drażnią moje oczy. Będą do wydania
Od strony koła trawnikowego, tak jak ostatnie zdjęcie posadzę trochę kocimiętki tej niskiej CP. Będzie spójnie z resztą dokoła trawnika a tu ten fiolecik chyba będzie idealny
No i ostatecznie, prócz podwiązania pomidorów w szklarence nie zrobiłam nic.
Jutro ma być odrobinę przyjemniej.
W łączce pokazuje się delikatnie kolor, chociaż na razie bez szału.
Tuje ładnie rosną.
Ściana gabionowa robi duże wrażenie.
Rośliny bardzo porosły.
Nie wiem czy złudzenie czy ta rabata z 1 foty wąaska jest?
I nie wiem jaki zamysł sadzenia tych wiśni akurat tu?
Bo ja, te jedną ze srodka, dałabym w róg po lewo tam gdzie się rabata prawa załamuje. Albo obie w te rabate na końcu. Byle nie w trawnik.
Będziesz poszerzać?
I nie kładź tych kostek tak jak leżą teraz. Albo daj po całosci długiej rabaty albo wcale. Twoja rabata z kantami wyglądała super.
Dziś zimno bardzo i popaduje. Pogoda niesprzyjająca ale i tak poszliśmy na wiejski festyn przy naszej szkole podstawowej. Synowi zależało poza tym zadeklarowałam się upiec ciasto więc trzeba było zawieźć. Zmarzliśmy okropnie, 12 stopni w końcówce maja to zdecydowanie za mało.
Za to takie piękne okazy odkryłam w przyszkolnym parku.
U nas w szkółce, wielkość podobna. Rok temu były dużo większe i tańsze. Chciałam dokupić, ale stwierdziłam, że będę dzielić swoje. Choćbym podzieliła na 4 to i tak większe będą
A wiatru ja też się boję. Brzozę ostanio kilka razy wiązaliśmy, aż w końcu dziś grubym sznurem do pala została przywiązana. Teraz już chyba się nie zerwie.
Aniu strasznie szkoda tego klona, dobrze, że nie umarł zupełnie. Ale żeby tak nagle po 11 latach
Kokoryczkę bardzo lubię, nie posadziłam u siebie ze względu na to, że jest trująca, a u mnie cień tylko przy trampolinie i ognisku, z tego względu podziwiam tylko u innych i serce mnie boli jak widzę ją w szkółkach.