Haniu, już się tłuamczę, chciaż tylko winni siętłumaczą. "Wsiowy", bo sadzę tam wszystkie roślinki pospolite, rodzime, bylinowe i chaotycznie...tak jak mi coś fajnego w ręce wpadło.. .... I nie ma tu ironii, tylko wielki sentyment do starych ogrodów, takie wiejskie ogródki...u babci, z drzewami owocowymi po których się wspinało, pełen zapachów i kolorów

Początkowo w tym miejscu była przechowalnia tego co kupiłam a pomysłu nie miałam co z tym robić.... i powstał "wsiowy ogród". On już tu się zostanie ze mna....nawet jak nie bedzie pasował do reszty ogrodu. Musze go jednak przekomponować, bo wysokie bylinki zasłaniaja te niskie, posadzone nie zawsze w dobrym sąsiedztwie. Dalej będzie tu misz-masz, tylko chcę to "umeblować", bo wiele fajnych kwiatków jest niewidocznych , albo zagłuszanych..... Dla ich dobra.
Na wieś sie wyprowadziłam z własnej i nieprzymuszonej woli.... nie przepadam za miastem. Miasto mnie przytłacza. Nie wstydzę się ani wsi, ani mojego ogrodu. Wstydzę się jedynie, że tak wiele rzeczy posadziłam bezmyślnie, że tak wiele kwiatów się nie przyjęło z mojej głupoty/niewiedzy ...
Ale przyznaję, że przez wiosnę, lato i jesień daje pokaz całej palety barw jaką tylko mogła sobie stworzyć natura