Rozchodniki te wracają na nasze rabaty za sprawą nowatorskich zestawień. Na ostatniej wystawie Zieleń to życie, ogród pokazowy prezentował właśnie rozchodniki w towarzystwie jeżówek purpurowych, tawułek (Astilbe), rozplenic i miskantów.










Rozchodnik okazały należy do rodziny gruboszowatych.
To bardzo prosta w uprawie bylina, dość wysoka (30-50 cm). Ma grube. mięsiste łodygi w kształcie baldachów o kolorze różowym lub białym. Ładne są też odmiany o kolorze karminowym lub ciemnym (bordowym) zabarwieniu liści (np. Matrona). Kwitnie późno, VIII-IX.
Po przekwitnięciu zostawiamy suche kwiatostany, bo są bardzo ozdobne zimą.

Rozchodnik nie wymaga dużo, urośnie w ubogiej glebie, jest też odporny na suszę. Wiosną ścianamy stare łodygi, a karpy możemy podzielić. Rozchodnik ten rozmnażamy także przez sadzonki pędowe (bardzo łatwe). Wystarczy urwać kawałek łodygi, nawet z kwiatem, a przyjmie się.

Bardzo cenna bylina do naszych ogrodów. Ma duże, trwałe kwiaty. Przyciąga motyle.
Kwitnie w różnych kolorach: różowym, białym, żółtym a nawet pomarańczowym. Zane są też odmiany o kwiatach pełnych. Ale z reguły wszyscy wolą te tradycyjne, pojedyncze.
Możemy ją rozmnażać z nasion, które wysiewamy w kwietniu. Kwitną w czerwcu-wrześniu.
Wysokość 70-120 cm. Nadają się do zestawień lub na kwiat cięty. Lubią pełne słońce i suchsze stanowisko.
Dlatego można je sadzić w pobliżu lawendy i rozchodnika okazałego oraz traw, z którymi wspaniale się komponują na rabacie.

Dodaję linka do odmian jeżówek http://www.terranovanurseries.com/growers/echinacea-c-82_22.html

Czy to jednocześnie ma mało kalorii?

Jestem łasa na ciasta, nie odmawiam i moja dieta bierze w łeb, potem muszę zaczynać od początku. To faktycznie mnie może wykończyć.

Dział kulinarny, przyznasz ma duże powodzenie, boję się o nasze ogrody nawet.

Ale jak nam coś się uda, to warto taki przepis wkleić, chlebek zamierzam wypróbować na pierwszy rzut i ciasteczka ryżowe. Lubię mieć pod klooszem coś na wypadek odwiedzin

No, chociaż jedno ciasto umiem, właśnie karpatkę. Tak samo piekę. Najgorzej rozkładać to ciasto.
Rozciągam je maczając łyżkę w w ciepłej wodzie i "pacam" po dnie.

Ja też, Witek się powstrzymuje, ale ja nie.

Basiu, Twój przepis mniej tuczący, może jest jakaś szansa żebym nie przytyła po tych przepisach?

Wysyłka do Was może być z całej Polski?

Kładź pieluchę, woda ścieknie, a farfocle zgarniesz do kupy i do śmieci.

Ja też padłam, od lipca po raz pierwszy ległam pod kołderką chyba o 21. Też mam przeziębienie i katar. Ledwo na oczki patrzę.

Skoro ludzie nawet z Japonii jadą do Anglii, to możemy się zdobyć i pojechać. Wiadomo, że utruda jest, ale za to jakie korzyści

Kiedyś były bardzo popularnymi roślinami w ogródkach, kiedy jeszcze za bardzo nie znano bylin. Teraz mało kto je uprawia, bo trzeba kupić nasiona i co roku wysiewać. Wszyscy wolą rośliny wieloletnie. W wiejskich ogrodach przeciwnie, można je ujrzeć.

Ja czasem je kupuję do donic, do kompozycji, ale w ogrodzie nie mam. A kto z Was je sieje do gruntu?

No, to wychodzi że zbyt pochopnie udzieliłam pochwały?

Odmiany nie znam, etykieta jest odwrotnie niestety.

Emilianoparmezano napisał(a)

nie no ogólnie żonkil to ten Narcissus jonquilla i jego "potomstwo mieszańcowo-odmianowe" zazwyczaj właśnie jak gatunek wyjściowy mają trąbki, ale pamiętam że problem ten był bardziej złożony

Mnie uczono na kwiaciarstwie, że żonkil to tylko ten konkretny N. jonquilla, co ma 2-6 kwiatów na jednym pędzie kwiatowym.

Bardzo podoba mi się takie zestawienie, jak w naturze, chociaż zrobionę ręką ogrodnika:
ciemierniki i narcyzy

No to będziemy się konfrontować z Basią, która też wysiewa. Że też się dziewczyny Wam chce
Ja nie mogę, bo nie mam miejsca, kupuję sadzonki na paletki.
Co do listków, to u mnie też schną i czernieją, obrywam je. Może to grzyb atakuje ?

Ja swoją żółto-zieloną kupiłam w zeszłym roku w Anglii, ale u nas będą też, dotrą w końcu. Natomiast pomarańczową spotkałam w tym roku na targach w Essen. Nasi producenci wykupią licencję, albo zakupią sadzonki i też będą.
Odnośnie Osmocote, jakoś nie miałam przekonania do jego działania. Ale teraz wpadłam na pomysł, aby posadzić dwie jednakowe rośliny w jednakowe doniczki i jedną podsypać Osmocote, a drugą podlewać Magiczną Siłą i cóż, liczyć kwiaty i robić zdjęcia. Zobaczymy kto wygra ten wyścig.
Dobry pomysł ?

Mikoryza też, stosowałam ją nawet do już istniejących krzewów, szprycowałam do gruntu. Ma zwielokrotniać przyrosty i kwitnienie. Jednak najlepszy efekt obserwowałam po magicznej sile.

A jak zbieranie liści ze żwiru?
A najbardziej mnie ciekawi, czym wyławiać igły sosnowe ze żwiru. Macie jakiś patent na tę paskudną robótkę?