Odnośnie nowej mojej książki o warzywnikach - dobra wiadomość, jest już w magazynie - w poniedziałek jadę podpisywać, więc pewnie wysyłka tuż-tuż. Niezdecydowanych zapraszam do zakupu, bo bardzo na czasie temat i potrzebny - warzywa można uprawiać wszędzie.
Sobie tak myślę, że skoro nie sadziłam w baliach tulipanów w tym roku - to wykorzystam na warzywka, np. cukinie, albo jarmuż?
no i cienista bardzo w tym roku zaniedbana, gdyż wszelkie resztki budowane wylądowały po jej stronie
mam
nadzieję że uda mi się ogarnąć ją wiosną - chociaż nie wiem jakie jeszcze zmiany na niej będą - a będą...
wejściowa - to rabat a która doprowadza mnie do szału i nie umiem sobie z nia poradzić. ciągle coś nie pasuje - ten rok jest ostatnim kiedy coś na niem pozmieniam
mało zdjęć bo jej nie focę - tak nmnie drażni
Wczoraj miałam kłucie 3 dawką. Przechodzę je chyba najgorzej ze wszystkich, najchętniej nie wyszłabym z łóżka, ale niestety nie da się. Samopoczucie poprawiam sobie zdjęciami z wczorajszych łąk.
Moje ulubione drzewo(krzew?) z daleka i bliska.
Rudzielec na koniec Nie wiem, czy "fryzurę" dobrze widać, ale mróz uczesał mu pięknego irokeza
Bałagan w zdjęciach, a ja zaraz muszę lecieć do szkoły, więc wybaczcie, to też z frontowej, podobają mi się te energetyczne kolory:
I prawie przedogródek we wrześniowej szacie. Muszę stąd zabrać miskanty Rossi, tam jest za dużo cienia, kładą mi się, myślę, że z tego powodu. Macie jakieś doświadczenia z Rossi - czy one taki mają zwyczaj, czy rzeczywiście cień im przeszkadza w zachowaniu żołnierskiego szyku?
Wygrzebałam parę zdjęć z aparatu syna, one też w trybie auto, ale jednak aparat, nie telefon To dalej lecimy z wrześniem:
Pierwsze z frontowej.
To na tyłach samochodowej wiaty, testuję kirengeszomę dłoniastą - późno kwitnie, zaraz ściął ją przymrozek, ale te pączki kwiatowe jak kropelki, to cudo.
W warzywniku, lubię tę część ogrodu, przypomina mi Babcię.
I na nowej części moje ulubione Magical Candle, uwielbiam jak przekwita, robi to w pięknym stylu Trochę mrokiem powiało na tych fotach
Ha! w ogóle uświadomiłam sobie, że w styczniu nie chce mi się oglądać zdjęć z jesieni, ja chcę wiosny
Więc będzie tylko malutkie wspomnienie i koniec, czekamy na wiosnę
To bardzo nie ostre, ale pamiętam ten dzień, jakoś tak mgliście, baśniowo było w ogrodzie, dlatego cyknęłam je telefonem.
Tu piękna pogoda wrześniowa:
Już nie pamiętam gdzie co pisałam, mogę się powtarzać
Black Prince super się sprawdził w mojej szklarni. Może kluczem jest mocny przewiew? Mam 2 drzwi na przestrzał otwarte non stop latem. U sąsiadki w gruncie też dobrze rósł w pierwszym roku, ale w zeszłym, niezależnie od odmiany wszystko zabiła zaraza.
Dotarłam jeszcze głębiej do zakamarków mojego wątku i znalazłam informację, że ten pomidor, który się tak rozpychał na rabacie to Black Prince oraz, że równolegle uprawiany w szklarni źle się czuł - to była ta odmiana syberyjska, o której pisałam u Zuzy. Kurka, powinnam zapisywać te spostrzeżenia nie tylko w odniesieniu do róż, okazuje się, że pomidory są równie ważne Więc, jeśli ktoś ma Black Prince'a, to polecam do gruntu
Dagmara - sama bym to chciała wiedzieć... Wygląda na to, że temu, co robił taki opis, nie zależy na naszych sukcesach uprawowych Może jednak warto skorzystać z doświadczeń bardziej zaawansowanych pomidorowo, jak właśnie Karolina. Z tym, że ona stosuje nawozy mineralne w uprawie, czego ja jednak nie chciałabym robić. Ale na swoim profilu, o ile wiem, odpowiada na pytania, można spróbować. Ludzi z pom...landii też bym przycisnęła, a co.
Ja tu może nie jestem najlepszym przykładem, bo do swoich pomidorków jeździłam co parę dni w sezonie, żeby je podlewać i wietrzyć szklarnię, więc one mogły być zestresowane nieodpowiednimi warunkami (w tym roku będzie już od początku podlewanie automatyczne i automatyczne uchylanie okna w szklarni) - ale jak dotąd niektóre odmiany na pewno lepiej rosły w gruncie.
PS. Wyszukałam stare fotki, na których widać, że rok rokowi nierówny - proszę bardzo - piękne pomidorki w szklarni w 2018: