Dobrze, ze jeszcze jakieś kolory mam w ogrodzie, nie jest tak przygnębiająco i ponuro choć strasznie mgliście. Za chwilę będzie tylko buro i pewnie jak co roku zaliczę mega doła ... Zaopatrzyłam się książki i filmy, liczę że pozwolą mi przetrwać ten niefajny czas
Tak. To prawda.
Sezon wegetacyjny w ogrodach zaczyna się z chwilą ukazania się na forsycji pierwszych żółtych kwiatków, a kończy z chwilą zrzucenia przez brzozy swoich liści. Oczywiście jest to uzależnione od pogody i rejonu kraju.
Ale dwie po rogach trójkąta czy pas wzdłuż drogi? Wiem że śmieciuch, bo przy samym domu mam brzozy sąsiada- pas kilkadziesiąt metrów. Ale i tak je kocham.
Ja lubię kontrasty w ogrodzie i przeciwieństwa...ale to ja, a nie ty...zrobię ci jutro foty pendulowatych, 1,5m średnicy, mają moje...i podejmiesz decyzję..ok
Oj gnębię Cię...ale wysiłek się opłaca, teraz widać, że znowu bym to inaczej widziała, miłorząb zostaje...ale na miejsce tulipanowców, nawiązując do lasku brzozowego i trzymając się tematu nawiązującego do lasku brzozowego, dałabym brzozy purpurowe..dla kontrastu, z drugiej strony brzozy to straszne śmieciuchy wiesz...mam za płotem 15 metrówki, lubię brzozy, ale nie liście, z którymi już nie walczę,front mam zawsze w liściach, tak sobie piszę, ty dążysz do celu
Ewo, moje brzozy już właściwie łyse. Ja jeszcze trochę poczekam z kopczykowaniem ,ale u nas cieplej pewnie niż u Ciebie, mamy jeszcze noce i dzionki na plusie