Jolu. Czasami mamy jakieś wspomnienia. Mój ojciec hodował pszczoły, i zawsze pierwszy miód był właśnie lipowy, potem spadziowy i na końcu gryczany.
Do dziś pamiętam łany gryki, które były siane u nas już po wczesnych ziemniakach. Wysiana pod koniec czerwca, czyli na Wita, udawała się tak samo, jak siana wczesną wiosną.
Będę chciała trafić pod Drawsko na wrzosowiska, i tam swój ulubiony miodek zakupić. Ale to we wrześniu. Teraz cieszmy się różyczkami i lipą.
A tej róży już nie mam.