Właśnie czekam na rodziców. Póki co, to dużo dziś nie zrobimy, bo właśnie zaczęło padać.
Ale umówiłam się z Panem od kostki na wyrównanie terenu dookoła budynku, więc to już coś.
To jakis żelazny powojnik jest. Albo Romatica, albo Warszawska Nike, musze sprawdzic w notatkach. Tegoroczne przesadzanie, troche mu suchego wycięlam. Ale mało.
Róże w przechowalniku. Muszę jakoś ogarnąć, która jest która. Póki co tylko Leonardo jestem pewna.... i mam nadzieję, że ze starego ogródka uda się nam przenieść Jubilee Celebration. Owszem chorowita jest, ale nie wiem czemu nie jest już do kupienia nigdzie.... tzn ja nie znalazłam.
ta różowa w zbliżeniu też do identyfikacji jest... na pewno niejest to Leonardo, bo tamta jest z drugiej strony grupy.
Największe kwiaty ma Duchesse de Nemours. Poza tym pachnie niesamowicie. Nawet nie wiem, jak opisać ten zapach, ale jest jakby skondensowany i taki idealnie piwoniowy...
Podobają mi się te zdjęcia Duże, zdrowe hosty, a na drugim zdjęciu fajne wyglądają te pnie drzewa a za nimi byliny
A co do piwonii, to zdecydowanie za krótko kwitną. Moje dodatkowo mają codziennie obfite opady deszczu, kwiaty szybko opadną, chociaż jeszcze się nie rozwinęły, niektóre pod ciężarem wody, już zaczynają się pokładać.