Uff, wysadzanie miskanta i tetrisy mnie dziś wykończyły, chyba forma po covidzie nie ten teges jeszcze
Z jednej kępy zrobiłam trzy, będą zimowały u sąsiadów na przedpłociu i nie wiem czy przeżyją, bo strasznie tam rypią dziki ale wyjścia nie ma, na Warmię już nie dam rady chyba z nimi pojechać no nie wiadomo jak będzie z pogodą.
Pod płot przesadziłam kruszynę ze środka rabaty, przesunęłam tawułę Anthony Waterer i posadziłam clematisa (wciąż kwitnie a były przymrozki już) dalej rośnie inna odmiana clematisa, może będą żyć w zgodzie a przed tym towarzystwem róże, dwie. Trzecia w drodze niska będzie w ich stópkach rosła. Musiałam też zrobić drobne roszady bylinowe, ale pewnie poprawki będą w miarę jak róże będą się rozrastać, na co mam nadzieję
Zwalczyliśmy pole. Włóknina zdjęta i zrolowana. Czekam na sąsiada żeby mi to zaorał i może jeszcze będzie ładny dzień bo czosnek chce posadzić . Powiedział że po weekendzie zaorze
Dołożyłam wełny mineralnej w rogu dachu za łazienka bo była dziura (ech ten Mateusz). Znalazłam kominek nie połączony rurą spiro z wywietrznikiem kanalizacji ale nie umiem zdjąć wieczka blokującego rurę więc wrzucę to hydraulikowi do zrobienia jak będzie w poniedziałek (oby). Zrobiliśmy ramę drzwiczkom metalowym do schowka za łazienką. Zabawa bo trzeba było rozbierać i docinać bo trzeba zmierzyć trzy razy najpierw
Zrobiłam ciasto słoneczna delicja. Czekam aż galaretka stężeje chcę posadzić rośliny ze starego ogrodu - odsapnę parę minut i idę walczyć dalej korzystając z dobrej pogody
Tak wygląda bardzo ładnie.
Bożenko, ale te liście z kamyczków trzeba wszystkie usunąć. Jak bym nie usuwała skalniaka by już nie było tyle liści każdego roku. Czekam na kilka dni słonecznych i aby liście spadły.
Jak na razie liście z brzozy mimo suszy mają się dobrze. Dużo ich na drzewach.
teściowa jest calkiem na chodzie. W zasadzie to gorzej ze mną
Znowu plecy dają mi popalic. Do tego doszło bolace kolanko…
Cóż. Podobno jak kobieta po czterdziestce budzi sie i nic ją nie boli to umarła w nocy.
A ja się w końcu urodziłam w szalonych latach sześćdziesiątych
Tak czy inaczej kgrod leży. Nawet orzechy musze jeszcze pozbierać ze skarpy. Nie robię kompletnie NIC.
W zasadzie to jedyne co zrobilam to wsadzenie kilku wrzosow do donicy przed domem (do tego zakupionego michomora)
Malzona pogonilam. Skosil trawnik i rozsypał na nim nawóz.
Moze sie dziś spionizuję i pooglądam pnace róze. Trzeba je poprzywiazywać do podpór.
Ogolnie to koncze ten sezon. Oceniam go tak 3/5. Średni był u mnie.
Nowy zakup, czyli muchomor ma ruchomy kapelutek.
Niestety, podoba sie nie tylko mnie…
Witaj Dorotko.
Myśle, że raczej u mnie nie byłaś wcześniej.
Mam wątek raczej młody, chociaż ogród już stary.
Zapraszam do zwiedzania
Kasia, u mnie za dużo się dzieje, żeby zauważać takie szczegóły, szczególnie, że to przód domu i tam się rzadziej przebywa.
U mnie mróz nie wyrządził żadnych szkód. Oczywiście jesień juz bardzo widać. Większość liści na drzewach już żółta. Orzech już całkiem łysy, ale reszta wygląda jeszcze nieźle.
Nic mi nie mów o hederze. Ja mam zasłane nią cały żywopłot przy ścieżce. Próbuję z nią walczyć, bo coraz bardziej się panoszy i na razie przegrywam.
A widze, że zaczyna włazić na tuje. Będę miał to samo co Ty niedługo.
Nic mi nie mów na temat zleconych prac m. Chociaz mój w końcu wczoraj naprawił kosz kosiarki po wielu prośbach. Tylko, że teraz nie ma kiedy kosić, bo ciągle mokro.
Cóż takie życie.
Trzymam kciuki za szybka pomoc.
Wczoraj wzięłam urlop na sprzątanie na cmentarzach. Jeden grób mam 50 km od domu w małej miejscowości. Stwierdziłam, że wolę pojechać wtedy kiedy jest pogoda, bo nie wiadomo co z tym deszczem dalej będzie. Potem tylko wystarczy liście sprzątnąć. Wyjechałam koło 8, na miejscu byłam przed 9. Bardzo lubię cmentarze w małych miejscowościach. Są nieduże, ale pełne klimatu. Wokół cisza i spokój. Bardzo przyjemnie się pracowało. Potem cmentarz w moim mieście.
Mimo, że nie jest ono największe, to tłum już był pokaźny i to w godzinach południowych. Uporałam się w miarę szybko i nareszcie wróciłam do ogrodu. Nie pamiętam, czy pisałam, że popełniłam zamówienie tulipanowe? Bez jakichś szaleństw, ale kilkadziesiąt cebulek przyszło do mnie w poniedziałek. Pogoda cudowna, łopatka w ręku. Co może być lepszego?
Posadziłam, ale jakbym sie uparła pewnie drugie tyle jeszcze by się zmieściło.
Zobaczymy jaka będzie pogoda dalej. Może na cos jeszcze sie skuszę?
Zobaczcie przymiarki do rabaty i drzew na końcu działki.
Żeby trawnik był prostokątny, to trzeba "rzeźbić". Rabata po stronie brata zaczyna się od 1 m szerokości. Kawałek dalej będzie wiśnia Royal Burgundy:
Po mojej stronie jest już do 2,7 m szerokości. Tu na być wiśnia Kanzan:
Odległość drzew od brzegu rabaty tylko 0,5 m. Tak żeby oddalić się maksymalnie od ogrodzenia. Niestety.
Czytałem zaś żeby Kanzan był min. 4 m od innych drzew. Od drugiej wiśni jest oddalony o około 9,5 m, od pnia orzecha włoskiego 6,6 m. Od brzegu warzywnika 2 m (zakładam kolejne 0,5 m na pas oddzielający trawnik od warzywnika). Tu z kolei do ogrodzenia jest 2 m.
Jak ktoś ma jakieś podpowiedzi, to proszę. Bo jak pogoda pozwoli, to jutro sadzenie
Calutki dzień pada (takiej sytuacji nie pamiętają najstarsi mieszkańcy obrzeży), ale jest fajne światło podkreślające jesienne kolory. Zmokłam, ale pocykałam
Perukowiec - cudo!
Trawy w tym roku wyjątkowo pięknie przebarwione
Nowa półkolista. Miłorząb przecudnie żółty
Więcej trawiastych rudości i Anabelki w wciąż piękne