Lilie były piękne w tym roku, ale szybko mi zrąbały liście lilii jakieś czerwone robactwo zanim się obejrzałam a wsciekła byłam, tłukłam to jak zobaczyłam Pozdrawiam cieplutko
Koniec świata znów o jesieni tu czytam Myślę, że za dużo słońca było i jest stąd przyspieszone kwitnienie.
Jesień może być, byle ciepła
Bougusiu, powiem Ci, że podtrzymałaś mnie na duchu mówiąc, że Twoje horti też lekko przysmalone słońcem są, i te lilie żółkną z nadmiaru promieni zapewne.
U nas nadal sucho
Kasiu, no pisałayśmy o tej rabacie eksperymentalnej. A chodziło mi o to miejsce:
Tak jak pisałam, pierwotnie miałam dać tu iglaka (zeby w zimę też coś było oraz aby osłaniał rabatę przed silnym wiatrami z lewej) , ale nie mogłam dobrać żadnego, który lubiłby takie miesce: dużo słońca i nie był rudziejącym jałowcem. Z braku pomysłu posadziłam lilie, a malwy się rozrosły i w rzeczywistości bardzo mi się one podobają, dziury nie widać na rabacie. Ale zimą będzie smutek, żal i nostalgia.
Może tego Wojtka dać, bo bardzo fajny chudziak i pokrój wzniesiony - jeszcze poczytam. Może jednak nie będzie bardzo cierpiał od słońca. Nogi bedzie miał osłonięte. Albo odpuszę.
Na razie siłą rzeczy, wsadziłam gdziekolwiek, a potem coś się wymyśli
Telefon mam, nawet zapisany kredą na ścianie domu Trzeba będzie odwiedzić ogród Twojej mamy.
No nie rozumiem, wszystkie kobietki zachwycają się moim eMusiem tylko w sumie to nie wiem dlaczego chłop jak chłop
Kasiek, niby wiem, że potrzeba czasu, cierpliwości itd. Ale rozum ekonomisty ze stolicy każe: teraz, zaraz, już, natychmiast! Czysty rachunek też wskazuje, że 14 lat to nie tyle samo co 1, czy nawet 3. Ale to wyuczone, więc jednocześnie dusza i serce humanisty podpowiada zgoła co innego. Trzeba czasu, wysiłku, mozołu i przede wszystkiem serca, zaangażowania. I tak powstaje zwątpienie we własne siły... To jak walka postu z karnawałem.
Na rabacie eksperymentalnej jest już laurowiśnia i ostrokrzew pod oknem większym (mają po 1-1,2 m i niewiele z nich wystaje ponad byliny - może i dobrze bo tam palące zachodnie słońce, a i tak świetnie im tam, ładnie i zdrowo się trzymają). Ubiegłej zimy w zasadzie nieokrywane (laurowiśnia dopiero w marcu, bo słońce zaczęło przypiekać i nagle przyszły mrozy po -12 C). Ale rzeczywiście to, co podpowiadasz, odpowiada moim zamiarom. Tam, gdzie gołe ściany miałam sadzić kolumnowe iglaki. Najbardziej podobały mi się jałowce i cisy, o conice też myślałam, choć nie kolumnowa (mam słabość, że tak określę, do kolumnowych, fastigiatowych - żeby nie napisać fallicznych - kształtów zarówno krzewów, jak i drzew. Hmm... ciekawe, co Freud by na to powiedział.. ). Ale jałowiec ponoć mocno wyajaławia i chyba woli Dolny Śląsk, u nas rudzieje. A cisowi (chciałam rodzimego Wojtka lub Taxus baccata 'Fastigiata', albo fantastyczny: Taxus baccata 'Aureomarginata') na południowo-zachodnim słońcu byłoby za gorąco. A conica ponoć łapie przędziorka aż nazbyt często na pełnym słońcu. I w ten sposób utknąłam w martwym punkcie i posadziłam tam malwy i lilie.
Jeśli ktoś chce i może doradzić, co tam posadzić z zimozielonychn, to będę niezmiernie wdzięczna.
Uff, nareszcie działa mi net, coś szwankował dzisiaj. I po spotkaniu. miło spędziłyśmy z dziewczynami czas
Dziękuję pomysłodawczyni Kasi, było super, no i jej ogród... wypas! I nowe rabaty, ile kwitnących róż! Ach I limka pod parasolem, i lilie wodne i równiutki nowy trawniczek... super
I Anita1978 była, dostałyśmy po wypasionym sekatorze (dziękuję, na pewno się przyda!!!)
Byłyśmy też u Małgosi Margarete i Małgosi Margolki, fajne przydomowe ogródki przy szeregówkach
Jutro foty, bo coś słabo to idzie..
Szkoda że Bogdzi - Bożenki nie było mam nadzieję już lepiej się czujesz!!!