Trochę lepiej z nogą, w ortezie nawet dokończyłam koszenie. Najbardziej dumna jestem, że kupiłam nóż i sama wymieniłam w kosiarce. Każdy powód do dumu jest dobry
Upały cd. Dziś na szczęście trochę chmur i trochę chłodniej, jednak nie łudzę się, że popada... Cóż, taki lajf...
Aktywność ogrodową ograniczam do podlewania i zbiorów ogórkowo - cukiniowo - pomidorowych Nie ma szaleństwa, ale na dwa domy wystarcza
Cóż jeszcze... Kupiłam stolik do leżakowni. Przyszedł uszkodzony. Dobrze, że uznali reklamację. Muszę odesłać i trzymać kciuki, żeby następny był cały
Tutaj przymiarka - będzie pasował
wiaan- nie sadzilabym hortensje w takim miejscu. Beda popalone i liscie i wkiaty a sam krzew ciagle bedzie mial zwisajace liscie. Mam jedna rabate, na ktorej slonce jest popoludniem i nawet tam hortensje cierpia.Na wschodnio-polnocnej rabacie maja sie najlepiej.
Magical moonlight
Aniu, czy nie za gesto posadziłaś Variegatusy? Ze zdjęcia cięzko wywnioskować ale one rosą olbrzymie i powinno się je sadzić min co 120 cm...Jeśli masz bliżej to radzę przesadzić bo pożniej się umęczysz przy przesadzaniu.
Co do pokładania to Variegatus jest ewenementem wsród miskantów ponieważ nadmiar wody mu szkodzi. Oczywiście w pierwszym roku po posadzeniu trzeba podlewać ale już póżniej trzeba się go nauczyć I bezwzględnie nie powinno się Variegatusa nawozić ponieważ skonczy się to wykładaniem.
Kasiu! U mnie większość roślinek wyhodowana z tzw. "patyczka" A zwłaszcza hortensje. Co roku ukorzeniam - to jakiś już nałóg
i fotki z kwietnia
Spora część ukorzeniła się
Większość wędruje do znajomych jako moje "szerzenie ogrodnictwa"
Jednak do takich roślinek własnoręcznie wyhodowanych inaczej się podchodzi niż do kupionych gotowców
Kasiu u Ciebie podziwiam cudne hortki. Masz takie ciekawe odmiany. Niestety w centrach ogrodniczych w mojej okolicy bida z nędzą jeżeli chodzi o ogrodówki. Gdybym bliżej mieszkała Ciebie uszczknęłabym napewno jakąś tyci gałązeczkę
Krzewiaste też uwielbiam - te też własnej "produkcji"
Wiola! Tak sobie myślę że walka miałaby sens, gdyby wszyscy posiadacze buksów chcieli z ta ćmą walczyć. A tu u mnie w okolicy większość objętnie wzrusza ramionami mówiąc, że to "jakaś zaraza" opanowała bukszpany i trzeba je poprostu wyciąć i już . Na moje sugestie walki słyszę: A kto by tam się bawił w takie częste opryski
Nawet w ogodzie botanicznym w Krakowie większość buksów wycięta, że już nie wspomnę o parkach, skwerach...
Basiu! Dokładnie tak jak to określiłaś - jest jakaś niemoc. Staram się dostrzegać sens w tym wszystkim
Wszystkie plagi w tym roku - późne przymozki jeszcze końcem maja, potem ponad 1,5 miesiąca deszczu, teraz miesiąc suszy i ogromnych upałów. Plaga mszyc, opuchlaków, pomrowców, mączniaka a teraz ćma... Staram się ten mój ogród ogarniać, działam sama...
Ogród niewielki ale bardzo pracochłonny, bo nasadzeń dużo i różnych - często wymagających sporej uwagi. A ja ze swoim podejściem perfekcjonistki często nie ogarniam... Na przełomie czerwca i lipca po zabiegu okulistycznym prawie 4 tygodniowy zakaz wychodzenia na słońce i pracy w ogrodzie dał mi trochę do myślenia, że może pora przechodzić powoli na nasadzenia mało obsługowe. Niestety czas, który pędzi do przodu działa na niekorzyść. Za kilka lat może braknąć sił aby to wszystko ogarnąć. Patrzenie na niszczejący ogród, który tworzyło się od początku własnymi rękami - conajmniej przykre...
Na dodatek teraz ten trudny czas... U nas czerwona strefa
Ech! Dobrze, że jest O. Choć niekiedy jak tak napatrzę się na te cudne ogrodowiskowe ogrody to mam ochotę swój zaorać