Nie mam Dorotko serca do róż, dlatego mam ich tylko kilka. Nic koło nich nie robię tylko podcinam. Mam zwyklaki więc jakoś dają u mnie radę
Za to hakonki uwielbiam. Są u mnie trzeci sezon. Dostały piasku i kory przekompostowanej. To im pomaga przetrwać w mojej glinie.
W sobotę układamy murek, tzn. ja układam lewą ręką, eM donosił kamienie i pomagał. Obróć w prawo, obróć w lewo, wymień na inny. Okazało się, że kamienia na styk starczyło. Dwa zostały.
Na szczęście udało się i jakoś wyszedł ten murek.
Jak minie zagrożenie Korona wirusem zapraszam na kawkę w mojej altanie.
Niektóre róże przerosły moje wyobrażenia o swoich rozmiarach. W sumie to z większości zamawianych róż jestem zadowolona, gorzej z tymi kupowanymi pod wpływem impulsu na ryneczku. W tym roku eksperymentuję z przeszczepianiem róż.
Pamiętasz tu robiłyśmy sobie zdjęcie, trochę zmieniło się to miejsce.
EM wraca z pracy. Wykopuje rowek pod kostkę. Z synem rozrabiają zaprawę i dają do rowka. Niestety układanie kostki to zawsze moja działka, więc lewą rączką układam. Udaje się położyć. Ta kostka jest potrzebna do jeżdżenia kosiarką.
Ania liliowce bezimienne zdobywane w przedziwnych okolicznościach
gipsówka prawdopodobnie Compacta plena (pasuje do opisu)
Z GE będzie łatwiej niż z Liberty
Miło, że tak uważasz, ale wiosną i jesienią ciągle coś poprawiam. Czasem robię sobie notatki co mam przesadzić na przykład w pobliże róży, albo, że przy lilakach będzie pasowała biała tawuła bo razem kwitną, albo że przy anabelkach trzeba dosadzić białych lilii. Teraz patrzę na zdjęcie zrobone z góry i stwierdzam, że przy kółku z kostki, albo trzrba wyrwać stipę, albo dosadzić. Obserwuję rośliny kwitnące w tym samym czasie i zmieniam im odpowiednio miejscówki.
W poprzednim poście pokazałam jak rabata wyglądała z różą , a tu już bez ogromnej róży.
Będzie murek oporowy, aby zniwelować spadek i nawiązać do rabaty bylinowej w kręgu. Okazuje się, że pokłady kamienia, który używaliśmy wcześniej chyba się skończyły. Ale po kilku telefonach okazuje się, że są jeszcze na Słowacji ostatnie 4 palety. Zamawiamy jedną. Pozostaje jeszcze zdobyć 10 mb kostki. Coś mamy u siebie, resztę zdobywam w różnych miejscach. Muszę wykorzystać 3 różne. Kamień eM przywozi. Rozładowujemy ręcznie. Okazuje się, że to końcówka i w związku z tym,że ostatnio dużo padało to jest cały z błota. Dochodzi więc dodatkowa robota z myciem. W piątek przyjeżdża siostra. Niestety pogoda nie dopisuje i pada, ale nie jesteśmy z cukru i myjemy. Siostra z synem pakują na taczki, wywozimy na łąkę przed domem, rozkładamy na paletach a ja myję karcherem. Pakujemy na taczki, syn zwozi na dół i rozkładamy. Zwozimy też kostkę.
Dziękuję ślicznie za tyle miłych słów i zapraszam. Czasem ten ogród mocno daje w kość. W sobotę było mocne przycinanie róży Veilchenblau. Rozrosła się okropnie, chyba ze 3 lata nie była przycinana. Ne dało się już wejść na rabatę, wiatr przerzucił ją na siatkę ogrodzeniową, a była przy słupie podwiązana. Sterta kłujących gałęzi była pokaźnych rozmiarów. Na pewno nie pozwolę jej urosnąć do takich rozmiarów jeśli odbije po tym cięciu.
Kasiu, winogrona rosną poza szklarnią, a tylko niektóre pędy są w środku. Przy letnich temperaturach nie nadążyłabym wycinać pustych pędów. A tak mam po jednym pędzie, na dodatek o różnej porze dojrzewają. Bo sygnały dostają od głównego pnia, ale i tak o miesiąc przed tymi co ma zewnątrz.
Dziś u mnie zawirowanie pogodowe: słońce na zmianę z deszczem i w dodatku porządny wicher. Może przez noc się wypada i uspokoi. A rano może namówię zięcia na podwózkę do ogrodu. Mus zobaczyć co ta ulewa z wiatrem mi nawyczyniały. Jedyna radość dla oka to piękne tęcze, co chwilę z innej strony.