Bożenko, jak wpadam, staram się odpowiedzieć hurtowo z podziękowaniem za wpisy. Mnie już śmiganie po klawiaturze za bardzo nie wychodzi.
Proszę więc o zrozumiem=nie. Póki co ta wiosna u mnie jeszcze odłogiem leży, i nawet kilka dni ciepłego nie za wiele pozwoliła roślinom podskoczyć do góry.
Ale radość w sercu mam, 4 miesiące zimowej jesieni przeżyłam, doczekałam marca, teraz już nawet w domu mam na co popatrzeć. Pierwsza tura pomidorów pnie się do słońca, Muszę wysiać następne odmiany, a niektóre pójdą w maju od razu na stałe miejsce. I tak się nam koło ogrodowe toczy. Pogodnej wiosny
Ale wspaniale wytyczone grządki, warzywnik będzie wielki Ja też trochę wytyczam, wysiałam już marchewkę i cebulkę dymkę posadziłam
Masz bardzo dużo roboty, zdzieranie darni i przekopywanie to robota dla chłopa, jak Ty sobie z tym radzisz??
Przebiśniegi uwielbiają taką ściółkę, w końcu to rośliny dolnego piętra lasów liściastych. Ja bym te liście zostawiłam. Jak Cię drażnią możesz je ewentualnie ręcznie rozkruszyć, nie będą się tak w oczy rzucać.
Super jest ta kompozycja
Bardzo dziękuję za taką wyczerpującą odpowiedź
Przed jakimi szkodnikami cebula chroni truskawki?
Ja w truskawkach mam czosnek ozdobny, ale sadząc go wykorzystywałam tylko miejsce, czyżby i on chronił je przed jakimś szkodnikiem?
Pietruszkę naciową i ja mam cały rok, korzystamy z niej codziennie, szczypiorek wieloletni też mam na skraju rabaty, a czosnek zimowy mam zdecydowanie mniejszy niż Ty.
Czy dymka jako przedplon do dyni sprawdzi się ? Myślę o tym czy zdążysz ją zebrać zanim posadzisz dynie?
U mnie dynia piżmowa jeszcze zalega w garażu, miałam jej bardzo dużo, a jednak nie jemy jej tyle żeby całość wykorzystać. Próbowałam ją kisić, ale niestety nie udało się. Pewnie wyląduje na kompoście
Uprawiam warzywa od niedawna, więc obserwuję co się udaje lepiej co gorzej, co lubimy najbardziej
Dwa lata temu miałam mnóstwo jarmużu, nie przejedliśmy go, czy u Ciebie jarmuż też jest zaatakowany mączlikiem? Jak sobie z tym radzisz? Ja do tej pory przed jedzeniem starałam się zmyć ze spodniej strony, i potem blendowałam.
Sałata wysiała się i zimowała pod folią? Fajna sprawa
Jakoś końca tego sprzątania jeszcze nie widać!
W sobotę myłam kercherem płotek, bo chcę go trochę odmalować. To sporo czasu mi zajęło! Dokończył już mąż, zlitował się w Dniu Kobiet! Dokończyliśmy też ciąć Miskanty, ja część piłą na akumulator, a on najgrubsze trawy taką na prąd- ma trochę więcej mocy! Moja albo już trochę tępawa, albo za słaba na te grubasy, musiałam noga dopychać , bo stawała!
Została mi do posprzątania okolica domku ogrodnika i placyk pod świerkami, tam kupę igieł!
Ale tu chciałabym też odnowić betonowe mebelki, bo mocno pozieleniały. Domek ogrodnika też pod pędzel! Ale pierwsze trzeba malować płot, puki róże nie mają liści(a i tak nie wszędzie się dojdzie z pędzlem)
Ciemierników mam dużo różnych. Wiele już swoich z siewek, nawet kilka wysianych cuchnącym już zakwitnie
To ciemiernik Ice Roses Red. Faktycznie z tych wcześniejszych.
Piękna pogoda zdopingowała do pracy w ogrodzie.Też już przycięłam róże, bo mam dużo cebulowych, które już wyłażą na potęgę z ziemi i potem nie ma gdzie nogi postawić by podejść do róż. Poza tym one już mają duże pąki, więc czas!
Przebiśniegi fajnie już widać w ogrodzie, ładnie się rozrastają kępki!
Tu przy murku przebiły się przez grubą warstwę liści klonowych. Fotka jeszcze przed sprzątaniem tej części. Ale w sobotę udało mi się ogarnąć już okolicę murku. Zastanawiałam się czy nie zebrać trochę tych klonowych liści z rabaty. Ale są bardzo kruche, to może szybko rozłożą się i zmienią w próchnicę. Tam i tak potem liście ciemierników i host wszystko przykryją.
Do posprzątania, takiego z grubsza oczywiście zabrakło mi 2 dni. U mnie nigdy nie będzie posprzątane tak jak u Was, bo zostawiam sporo materii na ziemi. Te 2 dni potrzebne na wycięcie przede wszystkich bylin i traw.
Popracowałam i wczoraj i dzisiaj, chociaż myślałam, że wczorajsze prace przypłacę pogorszeniem zdrowia. Źle sie czułam, ale dzisiaj mimo wszystko wyszłam. A po południu byłam w komorze normobarycznej i jest o wiele lepiej. Wiadomo, że po pierwszym razie nie przejdzie, ale nos mam już chyba całkiem odblokowany, a walczyłam z nim od kilku miesięcy. Także medycyna konwencjonalna i niekonwencjonalna robi swoje.
Nawet zdazyłam zrobić kilka zdjęć
Dzisiaj wzięłam się za mycie elewacji, zabezpieczenie jej środkami p/glonowymi (na ścianie północno-zachodniej), wyszorowanie ganku, tarasu i mebli ogrodowych, a po południu uwinęłam się z olejowaniem ganku oraz tarasu. Ustawiłam mebelki i jestem już gotowa na omiatanie ogrodu.
Dziwną strategię wybrałam , bo zamiast rzucić się na porządkowanie rabat, to zaczęłam z planu prac odhaczać pozycje, które teoretycznie mogły jeszcze poczekać.
Doszłam do wniosku, że łatwiej mi myć elewację i olejować drewniane powierzchnie płaskie, kiedy wokół nich na rabatach nie ma jeszcze dużych roślin. jest szansa, że podczas dzisiejszych prac nie zniszczyłam ich zbyt wiele.
Wertykulację zrobiłam wczoraj, bo chciałam już wynieść z tarasu zalegające na nim ławki ogrodowe. Łatwiej się jeździ wertykulatorem, kiedy nie trzeba na trawniku niczego przestawiać.
Spieszmy się oglądać krokusy, bo w tych temperaturach tak szybko odchodzą.
Słoneczny weekend za nami Wykorzystałam ten czas ogrodowo. Powycinałam wszystko to co miałam w planach, trochę posprzątałam rabaty. No i pozbyłam się rokitników. Dość duże już były i zaczęły rozłazić się powoli, narazie wokół siebie. Mam tylko nadzieję, że nie będą wychodzić młode z ziemi. Na początek chciałam wyciąć im tylko gałęzie, samo wykopywanie miało być później, ale jak się za nie zabrałam to z nimi skończyłam. Na szczęście korzenie miałby dość płytko, ale długie, takie zawinięte, długie, pod powierzchnią ziemi.
A w przerwie znalazłam takie kwiatki
Przez ostatnie trzy dni zastosowałam strategię Magary; tzn. sprawy domowe zostały mocno zaniedbane i ograniczyły się jedynie do szybkiego obiadu, a reszta czasu została poświęcona ogrodowi i sprawom okołoogrodowym.
Styrałam się jak łysa kobyła, ale efekty bardzo mi się podobają.
W piątek na lokalnym ryneczku nabyłam miniaturowe bratki i stokrotki. Cena mnie nieco zszokowała, bo tym roku jedna sadzonka kosztuje 3 zł. Rok temu za bratki płaciłam chyba 2 zł. Nic to, zaszalałam, posadziłam i mam: cztery duże donice bratkowe i 4 małe stokrotkowe.
W piątkowe popołudnie kończyłam wysiewy w warzywniku. Z zaplanowanych na marzec został mi jeszcze wysiew I rzutu koperku. W najbliższych dniach postaram się skończyć kancikowanie wszystkich poletek. Szpadel już ponacinał, trzeba tylko pazurkami wybrać nierówności.
W sobotę wykorzystałam piękną pogodę (słońce i 19 stopni) i zrobiłam wertykulację trawiastych ścieżek. Areację butami z kolcami i nawożenie zrobię później. Zależąło mi, żeby uporać się wcześniej z wertykulacją, bo w planach mam kancikowanie rabat. Kanciki się nie uszkodzą od nacinania darni.
Przed wertykulacją zdążyłam jeszcze odświeżyć (odmalować)trzy ławki. Można je było rozstawić na trawniku.