Z tym cieniem u mnie to trochę problem Przygotowuje rabate od strony północnej domu ale to dopiero wiosną dam pewnie rade dokończyć. Jakby co to na pewno się usmiechnę, dzięki
Opowieści od Izy jeszcze nie slyszalam ale na pewno się dowiem - zaciekawilas mnie
Ja ostatni odcinek jechałam z telefonem w ręku i Iza robiła za nawigację...(ta w telefonie niestety odmówiła współpracy) No.. ciut ciężko trafić jak pierwszy raz się jedzie...
Wsadzę do ziemi w tych mini-doniczkach i opłotkuję na wszelki wypadek. Potem zobaczę co z nich wyrosło i przesadzę w docelowe miejsca.
Cyrk z tymi bratkami, mam nadzieję, że u mnie jednak te czarne okażą się czarne.
Nic nie mówiłam Ważne, że dojechałaś prawie tam gdzie trzeba
No, bardzo mi się podoba. Żeby tylko ciemierniki to miejsce polubiły...
A i owszem Odmiana Thekla, cudny kolor lila, i podobna Königstein. Thekla jak dla mnie lepsza, silniej rośnie.
Ciekawe co u Ciebie będzie. Fiolety i pomarańcze pewnie by Cię ucieszyły, co?
A Ty masz cieniste miejsca w ogrodzie, Jolu? Myślałam, że nie, to Ci nie proponowałam. Jakby co - przyjeżdzaj. Ja nie zawożę. Muszę sobie w stopkę dopisac, że nie tylko nie wysyłam, ale i nie zawożę
Bo nie wiem, czy Iza już Wam opowiadała, jak do niej jechałam. Ha, ha.
Cześć, ja mieszkam na Tarchominie a działeczka w kujawsko-pomorskim. Jest na maxa mega słoneczna !!!! niegdyś pastwisko, a za nie długo moja enklawa spokoju
Aaa bratki kocham, jeden z przedwiosennych jeszcze do tej pory mi kwitnie! Może skoczę na targ po kilka... Wysiałam trochę czarnych w doniczkach, powschodziły i czekam aż da się je przesadzić do gruntu.
Tu całą noc, teraz chyba przestało...
Hahaah A i owszem Ze ślubnym tak już jest
Nieee, ale prawie Jak tylko dojechałam do domu, to trzeba było startować. Zdążyłam tylko rośliny wyładować i wio!
Do sadzenia miałam warunki luksusowe - stary się dzieckiem zajmował, a do kopania dołów i siekiery miałam pomocnika. Żyć nie umierać!
Widział tylko nową przy garażu, a potem Krzyś tak na nim wisiał, że do ogrodu nawet nie miał jak wyjść
eee tam pięknie...zarośnięty ogród jak w pierwszym roku odkąd tu jestem...
parę razy wyskoczyłam na rabaty i krew z nosa leciała...więc mus się oszczędzać...i tak do stycznia...potem ze 2 miesiączki odpocznę, tzn dojdę do siebie i z Helą w chuście wyskoczymy z łopatami w ugór i dopiero będzie piknie...wtedy to za głowy się złapieta
właśnie na tym kawałku z tyłu fotki, o której piszesz mnie te słabości łapały
No, no, pięknie pani, pięknie. Niech zgadnę - pojechałaś od Tess prosto na lotnisko .
Podziwiam Cię, kawał roboty za Tobą. Sama sadziłaś czy miałaś pomoc? Ja przebimbałam cały weekend i dobrze mi z tym .