A może najpierw sprawdź wilgotność wbijając szpadel? Może posadzone są ok. Ile to razy roślina mi przywiędła po posadzeniu, bo nie zdążyła pobrać tyle wody co odparowała (a Twoje róże mają rozrośniętą część nadziemną bardzo). Stąd każą przycinać część nadziemną po posadzeniu. Tu wiadomo nie było jak obciąć, bo były kwiaty.

No i jeszcze jedno, takie duże sadzonki przyjmują się ciut gorzej. Z powodów wymienionych powyżej. Co prawda nie zdarzyło mi się to tydzień po posadzeniu, ale to może być efekt torfu w bryle korzeniowej. Ale w końcu korzenie powinny pójść za wodą na boki i ten torf wówczas nie przeszkadza.

Edit:
Ja tak załatwiłem fuksję, bo korzenie rozluźniłem za bardzo Biedna roślinka więdła i więdła. Aż musiałem kupić nową. Przy thujach kulistych miałem pietra, ale i tak musiałem część korzeni usunąć i rozbić te bryły. I tu jest póki co ok.

Głowa do góry

Judith, w sumie przy przesadzeniu to musowo przyciąć, przy sadzeniu można, ale nie trzeba. Jakoś tak

Bo wiadomo sadząc np. jeżówkę nikt jej nie będzie przycinał. Ale sadząc hortensję, trzmielinę, czy inny krzew liściasty to już sensowniej brzmi. Nieważne.

Dobra, to podejmij próbę ponownego sadzenia. Wierze, że to się uda

Najpierw pójdę się wypłakać (bo posadzenie tych róż kosztowało mnie masę pracy z szykowaniem ziemi), a po wizycie w lokalu wyborczym (pamiętajcie, że dzisiaj wybory) wykopię wszystkie (a siedzi w ziemi ich już 5), poluzuję im korzenie i posadzę jeszcze raz…

Dziękuję za wasze rady i sugestie .