Wczoraj spędziłam 3/4 dnia u przyjaciółki w szpitalu.
Humor miała średni bo okazało się, że boli ją ręka, w której zrobili jej wkłucie centralne.
Miało być super do końca leczenia a tymczasem okazało się, że "całe ramię się wykrzepiło", wkłucie wyjęli, heparynę dali i będą wkłuwać się w drugie ramię.
Czeka ją jeszcze tydzień antybiotykoterapii, badanie pet, zobaczą czy sepsa ogarnięta i będą naprawiać zastawkę.
Dobrze, że ona jest zadaniowa a nie histeryczna.
Szwagier też na kardiologii. Mieli mu wczoraj zrobić ablację ale coś nie poszło.
Teściowa czeka na wynik biopsji.
Małżon pokręcony (rwa)
Oby nie wyskoczyło nic nowego.
W ogrodzie nic nie robię.
Zostały mi do posadzenia tylko cynie ale są biedne strasznie i na razie przesadziłam je z wielodoniczki, w której wegetowały do doniczek z dobrą ziemią. Kiedy ruszą i okrzepną, trafią na rabaty.
Dalie w tym roku chyba przetestuję w donicach.
W lipcu ma jeszcze przyjść przesyłka z dziewannami, rutewką i werbeną Bampton.
Nie odchwaszczam. Nie robię oprysków. Ogród radzi sobie jak może.
Chwastowisko się powiększa ale uznałam, że pora podratować kręgosłup.
Leżakuję, czasami coś tam oderwę i wrzucę do kompostu.
Kota po mnie łazi kiedy leżakuję na nowej sofie i wydaje mi się, ze też jest szczęśliwa.
Oby więcej takich ciepłych, leniwych dni.
Zobaczcie jaki patent.
Dziecię moje pojechalo na plantację truskawek.
Irlandzkie truskawki, w tym roku sa dobre. Duzo slonca mają.
Przy okazji zrobila mi zdjęcie wnętrza szklarenki.
Niezły patent, nie?
Nie brudzi się, schylac nie trzeba, gryzonie nie ruszą, robaki latwiej wydlubać.
Jedyny minus jaki widze, to te worki w których rosnie to coś.