W jaki sposób rośliny żyjące na wolności mogą przetrwać choroby takie jak grzyby, pleśń i pleśń? Lub szkodniki, takie jak mszyce, roztocza i łuski? Czy po prostu walczą, aż to samo zniknie? Czy są skazani na zagładę od momentu zarażenia?

W naturze, gdzie nie ma ingerencji człowieka tworzy się rónowaga pomiędzy szkodnikami a owadami które są ich wrogami. Mszyce zjedzą biedronki, jeśli nie będzie człowiek pryskał "na wszystko". Także łąki niekoszone co chwila sprzyjają przetrwaniu tych "dobrych" aby miał kto walczyć z tymi "złymi" czyli szkodnikami.
Nie są skazane na zagładę. To człowiek i jego ingerencja w naturę jest największą dla niej zagładą.

W stu procentach zgadzam się z Danusią. Dla przykładu dwa lata temu w naszej łące naparstnice zaatakowały mszyce, na różach w rabacie prysnęłam bo było dużo w łące z zasady nie używam chemii nie wtrącam się. Po dwóch dniach mszycy nie było za to naparstnice były całe w biedronkach. Roślina zaatakowana wydziela jakieś związki lotne w powietrze przyzywając obrońców dając im sygnał tu jest stołówka. I tak się bronią