Ostatnimi dniami bardzo intensywnie zajmowałam się rabatą przed domem od strony ogrodu (jak wyglądała z lasem lilii i gąszczem można zobaczyć na str 25-27))
Trzeba było trochę ograniczyć języczkę Przewalskiego, rozrośnięte lilie, zbyt wybujały wiciokrzew pomorski, krzaczor budlei i inne. Oczywiście małą łopateczką, żeby nie uszkodzić cebul lilii. Było ich sporo i udało mi się obdzielić 6 osób.
Przy okazji wykopało mi się mnóstwo cebulek cebulicy syberyjskiej, szkoda było je wyrzucać więc potem z kilkadziesiąt wkopywałam znowu. Przy okazji okazało się, że jednak zadarniający bluszczyk kurdybanek to tragedia, więc jak już kopałam, to usuwałam jego rozłogi. Oczyszczałam korzenie każdej wykopanej rośliny z ok 20m². Taka syzyfowa praca na siedząco, z tym, ze Syzyf z kulą pod górę, a ja na płaskim terenie małą łopatką

. Obróciłam ziemię 2x. Tu korzenie bergenii oczyszczone:
A tu już co nieco uporządkowany teren, udało mi się posadzić z 25 ligustrów zimozielonych na żywopłocik niewysoki przed liliami, 3 odmiany azalii japońskiej Kermesina Alba i Rose oraz Konigstein fioletowa. Ponadto aktinidie Dr Szymanowski pstrolistną, trzmieliny Sunspot i Canadale Gold, przepiękną hortensję ogrodową Elegance wielobarwną i wisterię Blue Moon karłową.
Zadołowałam fioletową malinę Glen Coe, suchodrzew chiński, porzeczkoagrest Josta, malino-jeżynę i coś jeszcze pomniejszego. Nie zdążyłam już na miejsce docelowe. Ułożyłam głazy (tak dosadniej brzmi niż kamienie

) dopasowując i przemieszczając co chwilę. Przesadziłam hakonkę, 2 klematisy i inne. Byłoby zbyt nudne wymieniać wszystkie ruchy jak na szachownicy pionki