Witajcie Moi Drodzy

Bardzo się cieszę, że zarośnięty ogród Wam się spodobał. Mam go od 10 lat, ciągle go zmieniam i z pewnością nigdy nie ukończę bo czy można zakończyć tworzenie ogrodu? Przez ten czas popełniłam wiele błędów. Sprowadziłam m.in. do ogrodu chmiel. W wielu czasopismach czytałam, że to błyskawicznie rosnące, urocze pnącze. Tyle tylko, że nikt nie napisał jak bardzo jest ekspansywny. W tej chwili biegam po całym ogrodzie i wycinam, i wykopuję a niesamowicie mocne i grube korzenie traktuję toporkiem. Następny błąd to próba, zbudowania oczka wodnego o dość dużej powierzchni ( ok.80mkw) i naturalnym dnie. Zamówiliśmy "ciężki sprzęt" do wykopania niecki, uformowaliśmy brzegi a dno i boki wyłożyliśmy gliną. Wtedy jeszcze mieliśmy wodę na tzw. ryczałt, więc napełnienie oczka nie stanowiło problemu. Rośliny wodne i przybrzeżne przyniosłam z pobliskich strumyków i rozlewisk rzeki Warty. Koledzy synów zaopatrzyli nas w tutejsze ryby. Wszystko było super do czasu gdy okazało się, że mimo gliniastej gleby woda ucieka. Obecnie mam w ogrodzie "dziurę", która zarosła irysami wodnymi i trzciną. Zamierzam kupić w tym sezonie folię ale zdaję sobie sprawę, że poprawianie czegoś jest zawsze trudniejsze, niż tworzenie od początku. Ale spróbuję i obiecuję, że będę robić zdjęcia z postępu prac. A odnośnie dziewanny, na którą zwróciliście szczególną uwagę, dodam, że przyniosłam z przydrożnego ugoru trzy niewielkie roślinki. Przyjęły się i w pierwszym roku zakwitły ale w następnym roku było ich ztrzęsienie. Gdy już przekwitły ( starałam się nie dopuścić do zawiązania nasion) i uschły, okazało się, że pod ich zwiniętymi liśćmi, przygotowują się do zimowego snu ogromne ilości biedronek. Pozdrawiam Wszystkich ciepło w ten mroźny wieczór!!!