Sebek, dla mnie każda manualna robota to katorga, maślane łapy mam. Plastyka, praca-technika to było dla mnie jak kara. Najlepiej pamiętam rzeźbienie żółwia w mydle. Oczywiście nic nie urzeźbiłam, bo mi się ślizgało toto w rękach, ale jak pan wołał po kolei do oceny pracy, to pożyczyłam dzieło od kolegi.

I dostałam 4+, a on za chwilę 3.

Te pioruny w jego oczach słane w moją stronę - bezcenne.

Ale miałam epizod w życiu, że robiłam ręcznie kartki okolicznościowe. Nawet ładne były.

Zaintrygowały mnie te Wasze wianki. Poczytam jak to wygląda od technicznej strony, może uklecę jakiegoś potfforka.