...pogoda piękna...dekoldzik spiekłam...
...może jutro obfocę..dzisiaj siedzę już pół dnia nad papierami do pracy...uffff ...ten koniec roku... i literki mi się już przestawiaja od ilości ...nie znoszę pracy papierkowej , w końcu sekretarką ani biurową nie jestem.... zbiurokratyzowana szkoła....
....Męża podkusiło na wyjazd to czemu nie... ale za dużo ludzi jak dla mnie, zdecydowanie... nie było szans żeby się podelektowac
...kończą kołko...jutro cyknę fotkę lądowiska ...i jeszcze mają przed wejściem kilka metrów...chyba do końca tygodnia będą robic...nie cieszy mnie to bo w piątek już o 7. rano jadę...
Eee...to może panowie do piątku się wyrobią i przejdziesz sobie już nową ścieżką
...ale jak wrócisz to na bank już będzie gotowe!
Ale u mnie była burza...masakra!..dobrze że szybciej wróciliśmy z festynu
...przez ten poślizg ( delikatnie to ujęłaś ) nie mogę zrobic zadnych nasadzeń...nie zostawię roślin samych bez podlewania na długi czas... ciąg dalszy prac ogrodowych w sierpniu...
...ostatanio strasznie wolno...mam kilka fotek ale bateria siadła ...to może jutro cos pokażę...mam juz mega nerwa na tą pogodę i robotę... miałam inne plany ...o tej porze miała byc rabata... a tylko kałuże są do ogladania...
..i nic nie zdążę już zrobic bo w piatek rano wyjeżdżam do Łeby...ale będę Was podglądac...