z zimozielonych to nie ma wielkiego wyboru- tuje lub cisy, ewentualnie bukszpany. Sosny będą siać igłami, zresztą moim zdaniem tuje też ( tego co z nich leci to dopiero nie lubię). Tak naprawdę ze wszystkiego się sypie, bo wszystko traci igły/liscie tylko w róznych etapach.
Napewno jak w nastepnym sezonie podrosną rosplenice i zajmą miejsce u nóg tym drzewkom , będzie to mniej istotne, bo one zasłonię co spada w dużej mierze. Na wiosnę , po ścięciu będzie trochę czyszczenia.
Graby i buki - byłoby bardziej masywnie i bardziej originalnie, fajnie. Ale z liśćmi masakra bo zrzucają liście powoli i sukcesywnie od października , często do kwietnia. Przy każdej gorszej pogodzie nowa warstwa. Buki chyba troszkę lepiej, czasem potrafią trzymać długo liście, potem nagle w 2 dni stracić wszystkie.
Cisy na wysokim pniu byłyby świetne- najlepiej nawet nie kule a stożki podkrzesane od dołu, takie 'wykrojone'. Ale czy są do dostanie, a jeśli tak, to czy nie kosztują tyle co wakacje za każdy,tego nie wiem.
Teraz pewnie bardzo potzrebujesz zimozielonych, bo wszystko na rabacie jest małe, świeże. Jak wyrosną jałowce w dywan, rosplenice będą 'łanem' a i kule z tyłu dadzą masę, wtedy nawet zimowa odsłona drzewek w postaci ciemnych konturów będzie znacznie przyjemniejsza.
Marzenka proponowała Amanogawę- to tez smakowite, tylko jak masz zacisznie. A jak nie zacisznie to Sorbus Autumn Spire
____________________