Dziewczyny Drogie, przestańcie mnie chwalić. Krępuje mnie to i tyle
Wrócę do hortek - to nieszczęsne przebarwianie jest i moją bolączką. A eM to już tego etapu nie trawi. Ten moment przebarwiania nazywa dosadnie, że wygląda "jak by ktoś z samolotu narzygał" (przepraszam za dosadność, ale w naszym przypadku to adekwatne spostrzeżenie, bo lotnisko niedaleko).
Dlatego moje hortki rosną z daleka od domu. Wchodząc do ogrodu je widać, a z ogrodu już nie. Cały czas szukam hortek nie wybarwiających się na ten nieszczęsny róż.
Mam z premedytacją posadzoną Pinky Winky, ale z nią też mam problem, bo jej suche kwiatostany są ponuro niemal czarne. Ciężko to trawię

Taka to trudna miłość do hortek