no to ja zacznę. U nas był kłopot z przyjęciem dla średniaka- A ma urodziny w lutym, i wiek trudny bo 11 lat- dzieci jeszcze nie siada na pogaduchach, a zabawa w chowanego juz nie przejdzie. A. nalegał że chce przyjęcie z dziećmi z klasy. Pomogła Ola- zrobiliśmy grę terenową ( po staremu to coś w rodzaju podchodów). Zrobiliśmy mapę gdzie jest cel zabawy, podzieliliśmy ja na części. Część poszła do sąsiadki, druga do sąsiada , część do sklepu, część w puszce położyliśmy na torach pociągu, ostatnią zawiesiliśmy pod mostkiem na sznurku. Do każdej części mapy dołączaliśmy zadanie lub zagadkę do odgadnięcia.
Dzieci się zlazły ( aż się bałam że zaraz któreś położy mi się na drodze i powie że już się nie ruszy dalej), ale były zadowolone. W sklepie np miały podać hasło , Pani dopiero wtedy przekazała im częśc mapy i słodycze. mapkę z pod mostu musiały znaleźć idąc wg znalezionego wcześniej kompasu.
U celu był stary domek na drzewie na miedzy , a w nim kosz z gorącym napojem ( to był luty) i ciasta w puszce. Stąd M. zabrał całą 10tkę samochodem do domu na spaghetti i tort.
Podobno w szkole sobie opowiadali o imprezie u A.
Teraz Tymo jęczy o grę terenową i ognisko- chyba musimy się wysilić i tym razem. Tylko dla niego celem może będzie pudło z piankami, które potem upieką sobie w ognisku. Znacie taki sposób jedzenia pianek- na patykach, lekko podpieczone w ognisku- wtedy są takie 'nadmuchane', lekko złotawe ( albo czarne jak spalisz). Nasi to lubią.
U nas ogniska wciąż są atrakcyjne, bo mamy sporo dzieci z bloków,lub osiedli zamknietych, więc tam nie miewają ognisk.
____________________