Starałem się na zdjęciach pokazać i szczegół i całość, ale kompresja obrazków faktycznie jest duża i utrudnia ogląd.
Zamierają głównie krótkopędy, albo nowe przyrosty. Nie zaobserwowałem na tą chwilę by pędy się zawijały, są proste (takie jak były) tylko zaschnięte.
Wycieki gumy, mam nadzieję będzie to widać to tylko pojedyncze krople przy połączeniu odrostu od gałązki. Tak jakby ślady po fizycznym uszkodzeniu (burza?)
Mam wrażenie, jeszcze to dziś potwierdzę po wizycie na działce, że zamieranie dotknęło też migdałka rosnącego opodal. A to, z tego co wyczytałem w innym wątku, wskazywałoby na monilozę.
Z opisu leukostomozy wynika że powinny sie robić przebarwienia, a te zasychają. Na korze nie widziałem niczego dziwnego.
Czy to możliwe żeby atak monilozy był tak zmasowany? W tym roku nie padało, sezon rozpoczął się baaardzo wcześnie, a tu taki atak. Gdy w zeszłych latach owoce gniły i zasychały (były oczywiście usuwane jak najszybciej) to problem nie dotykał gałęzi.
Zakładając że to moniloza co powinienem teraz zrobić? Mam topsin, wiec mogę zrobić oprysk. Na 2 morelach które sa mniej dotknięte mogę spróbować wyciąć gałęzie porażone (wycinać tylko krótkopędy porażone, czy całe gałęzie?), ale i tak będzie tego dużo. Ale na 3 moreli to by było usunięcie z 70% gałęzi. Czy ciąć, czy to o tej porze bardziej nie zaszkodzi drzewu, które osłabione złapie jakieś inne draństwo? Do tego nawet jeśli ja wytnę to sąsiedzi pewnie nie, a naprzeciwko jest morela praktycznie cała zajęta. W pobliżu mam śliwy i wiśnie w tym dopiero co posadzonych 5 sztuk. Większość skończyła albo kończy kwitnienie, je też opryskać?
