Kurcze, a ja dziś obiektyw załatwiłam podczas "chcenia" sfotografowania bodziszka korzeniastego, co to mi się wydaje, ze taki, jak Twój Biokovo, Aniu, co by Ci go pokazać.
Sfociłam, ale w obiektywie coś zazgrzytało, wybebeszył się i pokazał wnętrze, zgoła mało interesujące. Ale najpierw upadł na podłogę. Gdy to zrobił, ale na oko wyglądał na cały, to pomyślałam, że "OK, nic nie widać". Ale gdy się wybebeszył, to już wiedziałam, że trzeba będzie się przyznac.
Gdy M zadzwonił z pracy, co słychać, od razu przygotowałam grunt łzawym głosem. Kazał w zadnym razie się nie denerwować. Po powrocie dał całusa i na nowo złożył obiektyw. Coś popstrykał. Ponoć obiektyw będzie działał. Oby...
Ale ja dzień miałam roztrzęsiony. Z pół godziny temu na podłogę wywaliłam pieczeń w ceramice. Poszła do kosza. Dobrze, ze ten dzień się kończy. Jutro będzie pięknie
____________________
Serdeczności z
Starorzecze na górce ;)
Agata