A ja polecam bakłażana przekroić wzdłuż na pół i wybrać łyżką miąższ. Wydrążone połówki lekko skropić cytryną i posolić. Wybrany miąższ drobno posiekać i podsmażyć na oliwie, z dodatkiem drobno siekanej cebuli i czosnkiem. Jak farsz ostygnie, to trzeba go wymieszać z pokruszonym serem pleśniowym, siekanymi orzechami włoskimi i sporą ilością natki pietruszki - no i wiadomo sół i pieprz do smaku. Wydrążone połówki napełnić farszem, posypać z wierzchu bułką tartą i wstawić do pieca, i piec aż porządnie się to to zarumieni. Dobrze jest to jeść skropione czymś kwaśnym, ja polewam zawsze odrobinę takim arabskim syropem z granatu i melasy, ale myślę, że jakiś sos owocowy na bazie octu balsamicznego też dałby radę.
Czasami jak nie chce mi się gotować, albo nie mam czasu, to cienkie plastry bakłażna smaruję pesto, daję na to posiekane suszone pomidory, odrobinę jakiejś wędzonki (najlepiej którejś z długodojrzewających szynek), posypuję to serem (ostrym żółtym, albo typu mozarella - co mam pod ręką), odrobiną ziół i zapiekam.