sylkam
14:38, 08 lut 2014
 
Dołączył: 07 lut 2014
Posty: 43
Witam, piękne dziś słonko zagląda mi do okien i już czuję wiosnę. A wraz z promieniami słoneczka w człowieku budzi się chęć do działania. I tak oto, naszło mnie na roślinki i zabawę w ziemi. No tak, ale trzeba zacząć od początku. Tylko od czego zacząć? Pojęcia nie mam! Może mi pomożecie. Dostaliśmy w spuściźnie po dziadkach działkę ze starym sypiącym się drewniaczkiem. Działka jest w opłakanym stanie, nikt tam nie zaglądał od ok 15 lat, roślinność bujna, natura sama się porządziła. Mój plan jest mniej więcej taki: zburzyć stary domek, nawieźć ziemi (jest spadek w stosunku do drogi), wyplenić samosiejki i dzikie drzewka, postawić altankę i cieszyć się ogrodem w wolnych chwilach z całą rodzinką. Tylko że sama nie wiem, czy dobrze wykombinowałam. A od czego Wy byście zaczęli? Jestem otwarta na wszelkie sugestie. 
 

 Nie chcę pozbywać się wszystkich roślin, według mnie są tam pewne skarby. Zostawiła bym dużą jabłoń o najsmaczniejszych jabłuszkach jakie jadłam ( niestety nie wiem jaki to gatunek), którą z pewnością przydało by się przyciąć, choć jeszcze nie wiem jak. O odnowienie aż się prosi również jaśminowiec. Ocalę również czarny bez, chociaż by ze względu na jego zdrowotne właściwości. Nie do ruszenia jest również lilak i piwonie. Nie wiem tylko jak ocalić fiołki. Boje się że przy koszeniu nic z nich nie zostanie. A na koniec moja największa zmora. Wszędzie, dosłownie wszędzie jest winobluszcz. Ładnie wygląda na ogrodzeniu, ale on opanował cały teren. Tak więc nic mi nie pozostało jak zakasać rękawy i do dzieła.
 Nie chcę pozbywać się wszystkich roślin, według mnie są tam pewne skarby. Zostawiła bym dużą jabłoń o najsmaczniejszych jabłuszkach jakie jadłam ( niestety nie wiem jaki to gatunek), którą z pewnością przydało by się przyciąć, choć jeszcze nie wiem jak. O odnowienie aż się prosi również jaśminowiec. Ocalę również czarny bez, chociaż by ze względu na jego zdrowotne właściwości. Nie do ruszenia jest również lilak i piwonie. Nie wiem tylko jak ocalić fiołki. Boje się że przy koszeniu nic z nich nie zostanie. A na koniec moja największa zmora. Wszędzie, dosłownie wszędzie jest winobluszcz. Ładnie wygląda na ogrodzeniu, ale on opanował cały teren. Tak więc nic mi nie pozostało jak zakasać rękawy i do dzieła.