Pasztecik ? W zamrażarce siedział sobie królik.... taki wiejski, domowy, nie na sterydach.... (kurcze przeczytałam, co napisałam i troszkę brutalnie to brzmi, ale co począć, króliczek, najdelikatniejsze mięsko dla dziecka).

Pomyślałam sobie o paszteciku... i jak pomyślałam, tak zrobiłam... poszukałam przepisów w internecie, ale na koniec zrobiłam po swojemu...

Najpierw gotuję mięsko ( osobiście nie dodaję wątróbki, bo nie przepadam ) z MAŁĄ ilością soli (pamiętając, że to dla Anielci), dodaję jarzynki (co kto lubi, akurat ja podstawę: marcheweczka, pietruszka z natką, kalarepka, troszeńkę brokuła i kalafiorka), gotuję aż jarzynki zmiękną, podsmażam cebulkę, potem wszystko przez maszynkę do mięsa, jajka, bułka (zamoczona w wywarze), troszeńkę pieprzu do smaku, do formy i do pieca na godzinkę....

Mniam, mniam.... polecam.... skóreczka, w środku mięciutki i soczysty...

Wygląda smakowicie

Jak dla dziecka to powinnaś na parze go ugotować, bo zdrowszy

Za suchy by był... do pasztetu by się nie nadawał... ja tą pierwszą wodę odlewam po zagotowaniu, ( to znaczy teraz już nie, bo Anielcia już 2,5 roczku ma ) a potem gotuję jak rosołek... A poza tym bez przesady, gotowane mięsko przecież zdrowe...

A czemu odlewasz pierwszy rosół? pasztet po zrobieniu na parze lub w kąpieli wodnej dla dziecka powinnaś zrobić

Już tak nie robię, ale jak Anielcia była mała, to lekarka mi tak powiedziała, żeby pierwszą wodę po zagotowaniu mięsa odlewać... że te wszystkie świństwa z niego wychodzą.... tzn jak ktoś ma wiejskiego króliczka, czy mięso, to wydaje mi się to zupełnie zbędne....

Ania teraz lekarze w ogóle zalecają nie gotowac dla małych dzieci na wywarach mięsnych Ot taka moda.... podobno to ma powiązania z alergiami.... ale fakt, że te kurczaki faszerowane antybiotykami itp rzeczami....