Skoro Danusia mówi, że wypuszczą liście, to ja oddycham z ulgą... U mnie pod Łodzią, na otwartym terenie z soboty na niedzielę było - 3... Przemarzła magnolia Alexandrina (kwiaty i liście, praktycznie w 100 %), judaszowiec kanadyjski (końcówki młodych pędów i liście), guzikowiec, klon palmowy Atropurpureum i to mocno - praktycznie 100 % liści (co ciekawe rosnący obok niego klon odmiany Asahi-Zuru już niespecjalnie), perukowce - końcówki młodych pędów i część liści, złotokap - końcówki młodych pędów, ale tu ciekawostka - kwiaty się trzymają (wprawdzie tylko ze 6 ale zawsze...), nawet część młodych przyrostów świerków kłujących. Ale z drugiej strony nie zmarzły wysadzone już do grunty werbeny argentyńskie i rącznik pospolity (!!!), przymrozek nie zmroził też klona strzępiastokorego i wygląda na to, że również mój młody klon shirasawy aureum zniósł go dobrze

Podobnie wiśnia piłkowana Kanzan - również nie przemarzła, może dlatego, że jest szczepiona na czereśni ptasiej, było, nie było gatunku rodzimym...
Ja generalnie jestem człowiekiem niecierpliwym, nie lubię czekać czy coś odbije, czy nie i najchętniej bym tego przemarzniętego klona plamowego Atropurpureum i magnolię zamienił na coś innego, odpornego - ale powstrzymuje mnie usilnie moja żona