Ewa jeśli będziesz chciała Tawułę japońską Anthony Waterer, tą o jaskrawych różowych kwiatach, to mogę Ci dać swoją, bo musiałam jedną gdzieś wysadzić z donicy i rośnie u mnie na skraju rabaty trochę ta odmiana jest tam za duża a po drugie to miejsce jest bardzo wilgotne, spływa tam deszcz z dachu, nagrzane i mało przewiewne, rośliny mi tam łapią grzyba, nawet tawuła dostała jakieś czerwone kropeczki... Ta druga pod ażurowym ogrodzeniem nigdy mi jeszcze nie chorowała. Jeśli nie będziesz chciała to wywiozę do szwagierki, daj znać

Bede o ile znajde czas. Na Palibinie mam tyle do obciachania, ze juz odpuszczam. Jak wyschna to tylko reką je wykrusze.
Ja zla jestem bo ktos z sasiadow chyba mocno pryskal, moze trawe albo inne rosliny a pszczoly i trzmiele leza wszedzie. Napisalam dzis na grupie mocno wkurzona bezmyslnoscia. Bo ich drogocenny trawnik ma chwasty to psikaja sama chemia. Nikomu nie chce sie ruszyc 4 liter by odchwascic tylko bezmyslnie chemie leja wszedzie. Zla jestem strasznie na taka glupote.

Miss Kim tez powtarza kwitnienie jakby co

Mnie takie zachowanie też zawsze bardzo boli. Jak rozmawiam z ludźmi, którzy mają tylko trawnik, tuje i kilka krzaczków i mówią, że na chwasty używaja raddapu to też nie to porusza.
Niszczenie bezmyśle owadów to dopiero głupota. A potem mamy plagi różnych szkodników.

Też to obserwuje u naszych sąsiadów. A najgorsze jak potem na tym zakładają warzywnik. Mamy takich nowych i ze strachem patrzę jak pryskaja przy płocie przy naszych choinkach, żeby chwastów nie kosić pod siatką.